Przedmowa autora kroniki, J.K. Herbsta:
„Wprawdzie opracowywanie historii specjalnej i kronik lokalnych jest zajęciem zajmującym dla każdego miłośnika historii, a często także bywa nieodzowne dla dziejopisarzy, przechowują bowiem te kroniki pamięć ważnych faktów i istotnych wydarzeń, o których wiedza w innym przypadku by zanikła, a ponadto kronika miejscowości, która nie pretenduje do odgrywania najistotniejszej roli w historii powszechnej, charakteryzuje się tym, że dzięki przytoczeniu wydarzeń dotyczących tejże miejscowości i przez opis różnorodnych, mających wpływ na codzienne życie zdarzeń, przez uwypuklenie działań godnych wszelkich zasług i zachowanie nazwisk, udział we wspólnocie zostaje podkreślony, a każda więź jeszcze mocniej zadzierzgnięta, nie tylko pośród obywateli i mieszkańców, ale także w odniesieniu do przodków i potomków. Pojęcie „ojczyste miasto” nie jest wówczas jedynie pustym, pozbawionym znaczenia słowem. Jego opis, jeśli sporządzony prawdziwie, z prostotą i bezstronnością, nie jest pozbawiony korzyści dla potomnych, którzy czują się zmuszeni do zadumania się nad historią swoich przodków i albo to usiłują ich naśladować lub nawet przewyższać, albo przynajmniej kontynuować przekazane tradycje w taki sposób, by pozostawić wyraźny ślad własnego istnienia.
W dawnych czasach tradycją miejską było prowadzenie roczników i zachowywanie w ten sposób pamięci o najważniejszych wydarzeniach; roczniki te były jednak rzadko publikowane, stąd owe kroniki lokalne nie są na tyle znane, jak można by sobie tego życzyć. Być może tradycja ta częściowo zanikła, gdy miasta utraciły swą pierwotną samodzielność, a gdy obywatele w późniejszych czasach ponownie poczęli mieć udział w jasnych i ciemnych stronach życia wspólnoty poprzez inne, lepsze instytucje, to upowszechniły się gazety i dzienniki, przejmując rolę forów dyskusyjnych dla najżywotniejszych interesów danej chwili. Jeśli jednak sądzi ktoś, że z pojedynczych artykułów prasowych wyczyta prawdziwe informacje na temat faktycznego stanu rzeczy i stosunków panujących w danej miejscowości, ten się myli, albowiem gdy przyjrzeć się dokładnie, większość gazet redagowanych jest w sposób służący „rozbudzeniu ciekawości tłumu dla krótkiej chwili, choćby dlatego, że redaktor pod wpływem zewnętrznej siły nie mówi prawdy, lub też wewnętrzna stronniczość nie pozwala mu na to”. Jelenia Góra jest tu dobrym przykładem, gdyż oto najdziwniejsze artykuły, które przez wiele lat ukazywały się w gazetach naszej prowincji na jej temat, nie powinny być uważane za autentyczne świadectwa panujących tu stosunków i rzeczywistości, służyły bowiem jedynie po to, by czytelnicy miejscowi poczuli usprawiedliwione niezadowolenie, a zamiejscowi wyrobili sobie niekorzystne i niesprawiedliwe mniemanie. Jednak i lepsze czy najlepsze gazety nie są w stanie nawet w najmniejszym stopniu zastąpić kroniki, gdyż ich zamiarem nie jest uwzględnianie wyjątkowości poszczególnych miejscowości, lecz ogólnie pojętego interesu. Stąd stworzenie lokalnej kroniki wydaje się być nie tylko czczym kaprysem, lecz również potrzebą.
Pierwszymi przekazami o charakterze kronikalnym, dotyczącymi Jeleniej Góry, które zostały upowszechnione, były Hirschberger Merkwürdigkeiten, autorstwa nauczyciela, magistra Davida Zellera. Ukazały się w roku 1720 na 210 stronach lub 13 arkuszach i należy je uważać wprawdzie za pierwszą próbę stworzenia kroniki miejskiej, dalece wszak niedoskonałą, albowiem zawierają one jedynie skromne i w większości pozbawione znaczenia wiadomości na temat właściwej historii miasta. Nawet jakże ważna budowa kościoła i szkoły ewangelickiej, którymi owe „Hirschberger Merkwürdigkeiten” się kończą, opisane są słowami: „Od roku 1709, od 22 kwietnia, szacowne mieszczaństwo wyznania ewangelickiego uszczęśliwione zostało z najwyższej łaski cesarskiej Józefa I, pozostającego niezatarcie w naszej pamięci, najstarszego syna godnego najwyższej chwały cesarza Leopolda Wielkiego, ewangelickim kościołem i szkołą”. Jakimi niezwykłymi kryteriami kierował się autor „Hirschberger Merkwürdigkeiten” wynika z fragmentu znajdującego się w ich przedmowie: „Wszędzie jednak zwraca się uwagę na rzeczy, które przyczynić się mogą z korzyścią do ćwiczeń w rachunkach. Tym pełniej opisywane są informacje rodzinne uczonych, do których dołączane są wręcz informacje o ludziach, którzy ani się w Jeleniej Górze nie urodzili, ani tu nie żyli, a jedynie noszą wspólne z wymienionymi jeleniogórzaninami nazwiska; a wszystko z niebywała dokładnością, która obejmuje nawet tutejsze i obce epitafia [nagrobne]. Tak więc nie załatwiło to sprawy stworzenia właściwej kroniki naszego miasta, minęło jeszcze wiele lat, nim ktoś podjął się tej pracy. Dopiero w roku 1797 ukazała się spisana przez uczonego Johanna Daniela Hensela historia miasta zatytułowana: „Historisch – Topographische…”, która zasługuje na miano kroniki. Hensel podjął się godnego podziwu trudu zgromadzenia istotnych, po części bogatych, częściowo jednak nie pozbawionych luk tekstów źródłowych i materiałów, i w taki sposób powstał ów 800-stronicowy (lub 50 arkuszowy) „opis”, który przez pół wieku wzbudzał poklask i zainteresowanie rzesz czytelników. Im bardziej jednak oddalał się czas opisany w tym dziele i im ważniejsze wydawały się kolejne lata, które mijały od najstarszych opisanych w nim czasów, tym większa rodziła się potrzeba spisania także tej najnowszej, pełnej wydarzeń historii, duchowego jej przeżycia i pozostawienia jako spadku dla potomnych. Hensel planował kontynuację swojego opisu do roku 1838, zamierzając wydać ją na zasadach subskrypcji, nie znalazł jednak odpowiedniej pomocy, albowiem kontynuacja nie miała być równoznaczna z nowym wydaniem jego kroniki, lecz ukazać się oddzielnie.
Ponieważ jednak jego dzieło dawno już zostało wyprzedane i w interesie czytelników leżało raczej pełne wydanie kroniki od początku do czasów obecnych, Hensel zadecydował o sprzedaży manuskryptu wydawcy obecnej kroniki. Ponowny druk opisu henselowskiego z dodaną kontynuacją historii ostatnich pięćdziesięciu lat uczyniłoby zeń nieproporcjonalną całość, a ponieważ zawiera on ustępy, które można obecnie albo całkiem pominąć, albo skrócić, wydawca zlecił przerobienie kroniki zamiejscowemu, panu Gustavowi Rieck z Świdnicy. Gdy zapotrzebowanie na nową kronikę wyraźnie wzrastało, a i same władze miejskie zaczęły przejawiać żywe zainteresowanie jej wydaniem, wydawca stwierdził, że nadszedł wreszcie czas realizacji istniejącego od dawna planu. Po otwartej w kwietniu roku 1847 subskrypcji, w której udział miało także miasto poprzez swoich przedstawicieli, a która przyniosła odpowiednie wyniki, wydawca zlecił niżej podpisanemu ponowne przejrzenie istniejącego manuskryptu i doprowadzenie go do końca roku 1847.
Specyficzna historia jednej miejscowości opowiada o tak wielu szczegółach, że dla pełnego i wiarygodnego oddania całości niezbędna jest wiedza, którą zdobyć można wyłącznie dzięki długiemu pobytowi w danym mieście; stąd niżej podpisany szybko zrozumiał, że samo przejrzenie nie wystarczy, lecz należy ponownie opracować raz już napisaną kronikę. Trzeba więc nie tylko pomniejszyć starą kronikę i pozbawić ją wszystkiego, co dla nas obecnie nie przedstawia żadnej wartości i nie jest interesujące, lecz również zbliżyć pod względem językowym i wyrażeniowym do standardu, jaki mieć winna książka historyczna, która znajdować się przecież będzie w rękach najprzeróżniejszych czytelników, i która ma zaspokoić potrzeby każdego z nich. Usunięto także jeszcze jedną wadę tejże kroniki. Brakowało w niej bowiem powiązania z historią świata i kraju. Tych powiązań nie brakuje w obecnej kronice, w nadziei przysłużenia się wielu czytelnikom. Posłużono się tu sprawdzonymi metodami, których wykorzystanie zostało zaznaczone. Tak więc u podstaw ogólnej historii do roku 1797 leży kronika Hensela, natomiast historia następnych pięćdziesięciu lat napisana została całkowicie na nowo; także i cała druga część, która uprzednio była niedostatecznie opracowana, uważana może być za całkiem nową, a o niektórych sprawach, na przykład o licznych fundacjach i stypendiach, czytelnik dowiaduje się po raz pierwszy właśnie stąd i z dużą dokładnością.
Jednak taka wnikliwość jeśli chodzi o szczegóły byłaby niemożliwa bez pomocy, której udzielono autorowi z wielu stron. Wymienić należy tu możliwość wglądu i wykorzystania znajdujących się w registraturze akt miejskich, daną mu przez szacowny magistrat, ale także pomoc wielu osób prywatnych, które poprzez dostarczanie wielu informacji wzbogaciły istniejący materiał, a i oddały wiele [dokumentów] do dyspozycji, a autor szczerze zapewnia, że jego poszukiwania nigdy nie były próżne, oraz że otrzymywał on każdorazowo dobrowolnie i chętnie udzielanych informacji; stąd spełnić musi on teraz niezwykle przyjemny obowiązek, a mianowicie wyrazić serdeczne podziękowania wszystkim tym, którzy przyczynili się do powstania niniejszej kroniki. Tego rodzaju płynące ze wszech stron zaangażowanie w tworzenie tejże kroniki stanowi zawsze wielką korzyść dla jej autora, aczkolwiek on sam, jako urodzony jeleniogórzanin podszedł do redagowania historii swego ojczystego miasta z wielką, chociaż nie ślepą miłością. Wprawdzie wie on, jak dalece niedoskonałe jest to dzieło w stosunku do tego, co należałoby jeszcze przedsięwziąć i w jak niewielkim stopniu spełnia ogólne oczekiwania ze względu na tę niedoskonałość, a także z powodu częściowo niepełnych źródeł, w szczególności jednak ze względu na ograniczoność miejsca, jednak ma on mimo to nadzieję, że niniejsza kronika łączy niezbędną pełnię [materiałów] z konieczną lapidarnością, a całość zredagowana została w takim brzmieniu, jakie odpowiednie jest dla książki czytanej przez wszystkie stany i ludzi o różnym wykształceniu. Ponieważ jednak kronika ze swej natury nie może być rodzajem ulotki partyjnej i przetrwać musi niepewność i ducha chwili, musi trzymać się ona najściślej jak to możliwe faktów i pozwolić im mówić za siebie, by uniknąć wpływu przekonań autora na faktyczny stan rzeczy. Winna ponadto nie tylko relacjonować stan instytucji publicznych, lecz także ogólnie uwypuklać to, co należy do całościowego obrazu, jaki chce przekazać; jednak głównym jej celem jest zachowanie pamięci o nazwiskach tych wszystkich osób, które przez osobiste działania zasłużyły się szczególnie i trwale dla dobra wspólnego.
Nasza kronika kończy się zasadniczo w roku 1847, z pewnością szczęśliwa to okoliczność, jako że na skutek znanych wydarzeń światowych od tego czasu otwarła się w historii państwa i miasta nowa epoka, od której rozpoczynać się będzie przyszła kontynuacja niniejszej kroniki. Wprawdzie wydarzenia te poruszyły w niemałym stopniu także i nasze miasto, ale opis sposobu, w jakim uczestniczyliśmy w tych wydarzeniach, pozostawiony będzie przyszłym kronikarzom, albowiem wydarzenia te są nam jeszcze zbyt bliskie i zbyt mocno jesteśmy jeszcze przez nie doświadczeni; a ich skutki nie są jeszcze całkiem znane, stąd trudno oczekiwać już teraz bezstronnej i niezaangażowanej relacji.
Tak więc niech ta nowa kronika służy zainteresowanej publiczności w nadziei, że spotka się z taką popularnością, jaką dzieło takie przy najlepszej woli autora cieszyć się może, a której nie odmówi jej także i największy pseudo-znawca.
Jelenia Góra, 31 marca 1849
Johann Karl Herbst – Kandydat na urząd kaznodziei”