Tajemnice Karkonosza – Ducha Gór

Od legendy do czasów współczesnych Tadeusza Różewicza

Duch Gór Karkonosz – liczy sobie już kilkaset lat, ba, może nawet jest tak stary jak te góry, w których mieszka… I choć ostatnio stracił trochę na swojej popularności – ustępując miejsca Wiedźminowi i Władcy Pierścieni – trwa przecież nadal, wpisując się w pełne tajemnic i niesamowitości karkonoskie krajobrazy.

Gdyby na mapie Karkonoszy zaznaczyć miejsca, gdzie widziano Ducha Gór na przestrzeni wieków, to właściwie nie byłoby takiego fragmentu, gdzie go nie było. Czasem pojawiał się pod postacią ludzką – był leśniczym, laborantem, przewodnikiem górskim, wędrowcem. Widywano go na niebie jako kłębiastą chmurę ponad górami, innym razem – jako tajemniczą zjawę w karkonoskim lesie. Nierzadko przybierał też postacie zwierząt. Raz bywał duchem dobrym, a innym razem duchem złym – wpadającym w złość, najczęściej gdy opowiadano o nim niestworzone historie. Winiono go za złą pogodę, za deszcz i mgłę oraz za wszystkie niesamowite zdarzenia, jakie miały miejsce w Karkonoszach.

Bodajże najsłynniejszym wizerunkiem Karkonosza jest jego przedstawienie na mapie Helwiga z 1561r., kiedy u podnóża góry zwanej Riesenberg („Góra Olbrzymia”), Duch Gór pokazany jest jako skrzat na dwóch nogach z długim kijem w ręku, z rogami jelenimi na głowie.

Literaci o Duchu

Opowieści o kolejnych wyczynach Karkonosza przekazywano sobie z ust do ust. Ten coś dodał – tamten co nieco ujął. Fakty pomieszały się ze zmyśleniem tak bardzo, że dzisiaj trudno powiedzieć, jak było naprawdę…

Tadeusz Steć, autor monografii krajoznawczej „Karkonosze”, napisał przed laty: „Niewiele jest chyba wyimaginowanych postaci, które byłyby tak bardzo w świecie znane, którym poświęcono by tyle trudu i papieru, co jemu. Sama tylko bibliografia naukowa, sięgająca XVI w., obejmuje blisko 200 pozycji ( w tym ok. 40 w języku czeskim)… Do tego dołączają się niezliczone wydania zbiorów bajek, kilka utworów dramatycznych. Nawet 5 oper jemu zostało poświęconych!”

Duch Gór obecny jest głównie w literaturze niemieckiej, ale także i czeskiej (gdzie zwany jest Krkonosem lub Panem Janem), jak i w polskiej.

W Czechach opowiadania o nim są równie popularne, jak legenda o Rumcajsie z Jičina, (tym samym, którego pamiętamy ze starych „wieczorynek”) Jego zmaterializowane postacie przedstawiane są na wielu rycinach, grafikach, malowidłach, czy na współczesnych widokówkach i w oryginalnych rzeźbach.

W literaturze polskiej Karkonosz pojawił się po raz pierwszy w 1677 r., kiedy to stolnik żmudzki Teodor Billewicz w czasie swojej wycieczki po Karkonoszach wspominał o „diable Rywenzahlu”. Potem jeszcze przypominamy jest przez wielu polskich podróżników, m.in. w 1847 r. przez Wincentego Pola.

W połowie XIX w. pisze o nim w poemacie „Sudety” nasz podróżnik i rysownik Z.B. Stęczyński:

(…)
A te łyse ściany
Zamieszkuje Rzepolicz, rzadko widywany,
Ale silny, swawolny duch, co zawsze chodzi
I podróżnych w kierunkach podróży zawodzi,
Pokazując się jako myśliwiec świadomy,
Znający doskonale przejścia i rozłomy.
(…)

Po II wojnie światowej Duchowi Gór nadano polskie imię Liczyrzepa, które powstało przez dosłowne przetłumaczenie jego nazwy niemieckiej. Do popularyzacji tej nazwy przyczynił się Józef Sykulski, polonista, który zaraz po zakończeniu wojny przyjechał do Jeleniej Góry z Krakowa. Napisał on broszurkę „Liczyrzepa zły duch Karkonoszy i Jeleniej Góry”, wydaną w 1945r. przez Księgarnię ZNP „Oświata” w Jeleniej Górze. Jak podkreślano, była ona „pierwszą polską książką na Dolnym Śląsku”.

W latach 80. Józef Sykulski uznał, że popełnił błąd, nazywając Ducha Gór Liczyrzepą. „Dzisiaj nazwałbym go Skarbnikiem Ryfejskim. Ale to, co stało się, tego już nie można dzisiaj odmienić” – pisał Sykulski.

Do popularyzacji nowego imienia Karkonosza na Dolnym Śląsku przyczyniła się także gra liczbowa „Liczyrzepka”. Dzięki niej wielu grających wówczas Dolnoślązaków, do których uśmiechnął się szczęśliwy los, stało się ludźmi zamożnymi.

Nie sposób zliczyć autorów przygód związanych z Karkonoszem – tych, którzy przelali je na papier piórem lub pędzlem. Zainteresowanych zachęcam do lektury „Znanych i nieznanych historii o Rzepiórze” M.J. Praetoriusa oraz „Pięciu legend o Rzepiórze” J.K.A. Musäusa – wydanych ostatnio przez Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze.

Poeta i Duch

Przebywający regularnie w Karkonoszach od II poł. lat 90. XX w. Tadeusz Różewicz również zainetresował się Duchem Gór. W swojej pięknej „Gawędzie o spóźnionej miłości” napisał m.in.:

(…)
pod śniegiem śni Rzepiór
z mapy Helwiga
Duch Gór odwiedza Karpacz
Rübezahl zagląda do Krummhubel
(…)

Podczas swoich pobytów w Karpaczu słynny polski poeta i dramaturg napisał także opowiadanie „Dziwna i nieprawdziwa historia o spotkaniu z Rübezahlem czyli Janem Liczyrzepą w Karpaczu”, które zostało opublikowane w grudniu 1997 r. siłami jego przyjaciół z Karpacza i wydane w trzystu numerowanych egzemplarzach. Utwór ten jest dowodem na to, że Duch Gór i dzisiaj odwiedza miasto pod Śnieżką.

(…)

Nie wiem, jak to się stało, ale znalazłem się koło Bachusa…

Zobaczyłem nagle jakiegoś olbrzyma z brodą, który zagadał do mnie: – „idziemy na spacerek”?

– przepraszam – odpowiedziałem, nieśmiało, ja Pana nie znam
– ale ja Pana znam panie Tadziu – wyciągnął do mnie dłoń wielką jak łopata – Jan Liczyrzepa! Jestem… zresztą różnie mnie nazywają… i Rzepiórem i Rzepoliczem… w niemieckich krainach znany jestem pod nazwiskiem Rübezahl… a Pana nazwisko…?
– ja Róże… jestem… wicz – wymamrotałem wystraszony.
– a! panie Róż… tego owego, co tu ronisz w moich stronach?
– jestem poetą i robię wierszyki… Liedermacher…
(…)

Czas nieustannie płynie, a Duch Gór dalej niepodzielnie trwa, zarówno w świadomości ludzi zamieszkujących te tereny, jak i wielu przyjezdnych.

Wczoraj mówiono, że ktoś widział Go na szlaku prowadzącym z Karpacza na Śnieżkę. Szedł z grupą turystów. Ale czy na pewno był on? Trudno to potwierdzić, ale i zaprzeczyć temu także nie sposób…

Tekst autorstwa Zbigniewa Kulika pochodzi z miesięcznika „Karkonosze” nr 4/2004 (228).