Produkty Dolnego Śląska

Rośnie lista produktów i potraw, które będą chronione przez UE. Czarne gołąbki krużewnickie, śląskie niebo i ser zgorzelecki – te rozkosze podniebienia z Dolnego Śląska zostały dopisane w ostatnich dniach do Listy Produktów Tradycyjnych. Na razie do tej części listy, która jest prowadzona przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ale stąd jest już otwarta droga do prestiżowego spisu produktów i potraw, które chroni prawem Unia Europejska.

A jest co chronić, bo każdy produkt i potrawa, które trafiają na listę, są niepowtarzalne. – Powinny być znane od co najmniej 25 lat i musi to być udokumentowane – mówi Marta Libner z dolnośląskiego urzędu marszałkowskiego. – Dokumentem może być przepis spisany przez naszą babcię, przy którym widnieje data, albo np. książka kucharska z przepisem pochodząca sprzed co najmniej ćwierć wieku.

Każdy, kto chce zgłosić potrawę lub produkt, musi przygotować się na wypełnianie skomplikowanych wniosków i spełnianie żmudnych procedur. Również urzędnicy podchodzą do sprawy bardzo poważnie. Urząd marszałkowski organizuje nawet warsztaty i konsultacje dotyczące zgłaszania potraw. Skomplikowana jest też ich weryfikacja.

Ale warto przejść tę drogę. Oprócz tego, że Unia chroni prawem nazwę i przepis danej potrawy, ma to ogromne znaczenie marketingowe dla regionu, z którego potrawa pochodzi.
– Bo wpisanie na listę Unii Europejskiej świadczy o tym, że potrawa ma tradycję, jest najwyższej jakości – mówi Ryszard Czerwiński z wydziału rolnictwa urzędu marszałkowskiego. Czarne gołąbki krużewnickie właśnie trafiły na krajową Listę Produktów Tradycyjnych. Dlaczego czarne? Bo są robione z kaszy gryczanej. A znane z kultowego tryptyku o Pawlaku i Kargulu Krużewniki zostały specjalnie w nazwie wykorzystane, bowiem te gołąbki to duma m.in. Lubomierza, gdzie film był kręcony. – Tę potrawę przywieźli po wojnie ze wschodu na nasze tereny osadnicy – opowiada Bożena Mulik z fundacji Partnerstwo Izerskie. – Teraz wiemy, że zostanie zachowana, a przy okazji będzie promować nasz region.

Zadowolony jest też Wojciech Majewski, który specjalną metodą produkuje ser zgorzelecki. Moczy go w solance z serwatki i morskiej soli. – Jest taki pyszny, że już na samą myśl cieknie ślinka – kusi smakoszy Majewski.

Trzecią nowością na liście jest śląskie niebo, czyli mięso w sosie z suszonych owoców, podawane z knedlami drożdżowymi lub kluskami na parze. To specjalność ziemi kłodzkiej.
Do tej pory tylko jeden produkt z Dolnego Śląska trafił na docelową listę Unii Europejskiej. To miód wrzosowy z Borów Dolnośląskich. Na ten zaszczyt czeka karp milicki, który na krajowej liście jest od grudnia ubiegłego roku. Milicki karp jest krzyżówką karpia miejscowego, którego hodowla zapoczątkowana została w średniowieczu, i węgierskiego. O jego smaku krążą prawdziwe legendy.

Na wpis na krajową listę czeka na Dolnym Śląsku kilkanaście potraw i produktów. Wśród nich jest m.in. świnka po zaciszańsku – pieczony na ognisku, z przyprawami, prosiak.

Edyta Golisz, MAG, KAB – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl

Dodaj komentarz