Studzienka – największy sudecki marmit w Karpaczu

W Karpaczu, nieopodal Łomnickiego Rozdroża i dolnej stacji wyciągu krzesełkowego, w korycie rzeki Łomnicy, tuż poniżej ulicy Strażackiej, znajduje się wielka osobliwość przyrodnicza, znana pod nazwą Studzienka. Jest zaznaczana na planach miasta, ale obecnie wydawane przewodniki turystyczne nie wspominają o niej i pozostaje ona nieznana. Co to takiego?

Otóż rzeka Łomnica tworzy tu kaskadę ok. 2 m wys. To jedyny większy naturalny wodospad w tej jej części, ale turyści odwiedzają raczej leżący ok. 200 m powyżej niego i powyżej ulicy sztuczny – tzw. Dziki Wodospad. To dziwne, ponieważ tuż poniżej tej naturalnej kaskady znajduje się doskonale widoczny kolisty basen eworsyjny o średnicy 8 m i głębokości do 2,5 m. Nie on jednak jest tą wielką osobliwością. Właściwa Studzienka znajduje się na lewym brzegu rzeki, na wysokości środka wodospadu, ok. 1,5 m w bok od spadającej wody i ok. 0,3 – 0,5 m powyżej jej lustra. Jest to pięknie wykształcony marmit lub inaczej garniec wirowy, wyżłobiony przez wirującą kiedyś w tym miejscu wodę i porywane nią kamienie. Ma kształt regularnej studzienki o średnicy 0,73 – 0,86 m, maks. głębokości 2,25 m i objętości ok. 0,8 m3.

Marmity, podobnie jak baseny eworsyjne, powstają w wyniku erozji wgłębnej płynącej wody, jej ruchu wirowego oraz porywanych przez wodę odłamków skalnych, działających jak olbrzymie wiertło. Ten rodzaj erozji wgłębnej nazywa się eworsją. Składa się na nią rozkruszanie, a następnie ścieranie i szlifowanie podłoża. Jeśli powstające zagłębienie jest znacznie szersze w stosunku do swojej wysokości, to nazywa się kotłem lub basenem eworsyjnym. Są one powszechne i można je znaleźć pod prawie każdym dużym wodospadem. Znacznie rzadziej trafiają się formy, w których głębokość jest większa od średnicy – właśnie je nazywamy marmitami, a przedstawiana tu Studzienka jest największym marmitem w całych Sudetach. Jest tym cenniejsza, że znajduje się obecnie ponad wodą i jest dobrze widoczna. Jak zatem powstała, skoro znajduje się ok. 0,5 m powyżej obecnego poziomu wody i z boku jej nurtu ? Otóż zdaniem geomorfologów utworzyła się ona u schyłku epoki lodowej, gdy z topniejących lodowców Wielkiego i Małego Stawu spływały Łomnicą potężne masy wody.

Po raz pierwszy Studzienkę opisano w roku 1892. Wydobyto wówczas z jej dna ok. 30 kulistych granitowych kamieni – otoczaków, z których największy ważył ok. 25 kg. Najładniejsze trafiły wówczas do muzeów w Jeleniej Górze i Berlinie. Drugie znane badanie marmitu przeprowadzono 100 lat później w sierpniu 1992. Dotarcie do dna wymagało wówczas usunięcia dużej ilości rumoszu i bloków skalnych mocno zaklinowanych o jego ściany, ale w efekcie umożliwiło sporządzenie rysunku pionowego jego przekroju. Na dnie znaleziono również kilkanaście otoczaków. Po oczyszczeniu marmitu, włożono je ponownie do środka i zalano wodą. Niestety już wiosną 1993 stwierdzono ponowne jego wypełnienie rumoszem. Okazało się, że w czasie roztopów lub przy wielkich spływach wody Studzienka jest nadal czynna i może do niej wpaść dosłownie wszystko, co tylko płynie Łomnicą. Dlatego też patrząc dziś na to zagłębienie odnosimy wrażenie, że jest ono znacznie płytsze.

Jak obejrzeć Studzienkę? Z drugiej strony rzeki, z odległości 4-5 m można to zrobić łatwo i bezpiecznie. Idąc szlakiem żółtym od przystanku PKS Biały Jar w górę, powyżej Łomnickiego Rozdroża (rozejście się trzech szlaków), mijamy po lewej stronie zbudowany niedawno zbiornik dla elektrowni wodnej obok przystanku Biały Jar. To zielona budowla na planie wielokąta foremnego i dobry punkt orientacyjny. W połowie drogi między nim, a przechodząca wyżej mostem ulicą Strażacką należy skręcić w prawo, zejść nad Łomnicę i stanąć powyżej basenu eworsyjnego, blisko przy wodospadzie.
Od lewego brzegu rzeki i idącego tędy szlaku zielonego też można zauważyć ów basen, ale Studzienka pozostaje zupełnie niewidoczna. Kiedyś prowadziła z tej strony do niej wąska ścieżka, jednak po wielkich opadach deszczu na początku września 1994 i w lipcu 1997 uległa ona zniszczeniu. Dojście do samego marmitu bez górnej asekuracji za pomocą liny nie jest teraz raczej możliwe. I chyba dobrze, bo to przecież pomnik przyrody.

Liczymy na zdjęcia wodospadu
Źródło: Witold Papieniak – sudety.net.pl

Dodaj komentarz