Nowe wodociągi zagrażają budowie wyciągu na Świąteczny Kamień. Władze miasta oskarżają inwestora i swoich poprzedników o fatalne przygotowanie całej inwestycji związanej z budową kanalizacji i wodociągów w mieście. Pierwszy konflikt podczas prowadzonych już prac budowlanych wybuchł w połowie lipca. Mieszkanka budynku przy ulicy Zdrojowej wraz z córką zablokowała drogę prowadzącą do jej posesji.
Utrzymywała wówczas, że droga należy do niej i nie zgadza się na wjazd ciężkich maszyn. Obawiała się, że przejeżdżające obok koparki i ciężarówki uszkodzą konstrukcję jej domu. Urzędnicy utrzymywali, że droga należy do gminy. Sprawa nie jest bowiem nowa i ciągnie się od lat.
Podjęto wówczas decyzję o ściągnięciu geodety i okazaniu granic i okazało się, że droga należy do gminy. (Na korzyść mieszkanki ulicy Zdrojowej jest zupełnie inny fragment z drugiej strony jej budynku o czym dowiedziała się dopiero od geodety.)
– Choć udowodniliśmy, że droga należy do nas, to będę wnioskować do burmistrza o zmianę projektu kanalizacji – mówi Grzegorz Sokoliński przewodniczący Rady Miasta. – Obawy o wytrzymałość budynku mogą być uzasadnione. Jeśli można zmienić przebieg kolektorów, to będziemy się tego domagać od spółki KSWiK. Będzie to tylko drobna zmiana, przy wielkości bałaganu w całym projekcie. Nie wolno dopuścić do sytuacji, że ktoś straci dach nad głową tylko dlatego, żeby mogły wjechać maszyny. Zwłaszcza, że nie muszą tam wjeżdżać.
Zdaniem władz miasta inwestycja przygotowana przez były już dzisiaj zarząd miejskich wodociągów oraz byłych urzędników miejskich jest niechlujna i niespójna. Problem ulicy Zdrojowej w większym lub w mniejszym wymiarze może się za chwilę powtórzyć gdzie indziej.
– Musimy się teraz zajmować sprawami, które powinny być załatwione zanim ekipy budowlane zostały wpuszczone na teren inwestycji – mówi Zbigniew Brożek z-ca burmistrza. – W dokumentach nic się nie zgadza. W pięć dni w Urzędzie za czasów państwa Misiuka i Drużkowskiej uzgodniono przebieg kanalizacji i wodociągów na ponad 500 działkach. Na jeden dzień przypada ponad 100 uzgodnień. To prawdziwi rekord świata! Tyle, że dzisiaj się okazało, że nic się nie zgadza! To co to za uzgodnienia?!
Jednak uzgodnienia to mniejszy problem. Większym, zdaniem władz, jest źle zaprojektowana inwestycja. Przykładem niech będzie wodociąg poprowadzony od ujęcia „Leśny Domek” (przy końcówce nartostrady Lolobrygida). Z projektu wynika, że dwie duże rury przebiegać będą po terenie, gdzie projektowana jest dolna stacja nowego wyciągu na Świąteczny Kamień. Jedna inwestycja wyklucza drugą. Jeśli powstanie wodociąg to w tym miejscu nie będzie mogła powstać kolejka linowa. Projektowanie wyciągu to sprawa bardzo skomplikowana. Jeśli przesunie się dolną stację, to zmieni się przebieg całej inwestycji. Jest to już niemożliwe ponieważ Minister Środowiska wydał zgodę na użytkowanie określonego już w projekcie obszaru parku narodowego.
– Zwróciliśmy się do KSWiK o natychmiastowe przeprojektowanie tego wodociągu – mówi Grzegorz Sokoliński przewodniczący rady miasta – W odpowiedzi usłyszeliśmy, że oni nic nie wiedzą o planowanej rozbudowie SkiAreny Szrenica! To jakiś horror! Przecież w czasie kiedy przygotowywano dokumentację spółką kierował mieszkaniec Szklarskiej Poręby! Wszyscy wiedzieli, że będzie budowany nowy wyciąg, tylko on nie wiedział? Kto w to uwierzy? O co w tym wszystkim chodzi?
Na dniach KSWiK otrzyma pismo informujące, że spółka doskonale wiedziała o planowanej inwestycji. Świadczy o tym fakt, że przebudowa ujęcia „Leśny Domek” przed ponad dwoma laty została włączona do Planu Zagospodarowania Przestrzennego Rozbudowy Kompleksu Narciarskiego Szrenica. Projektanci musieli korzystać z tego planu, w którym jest mowa czarno na białym, że chodzi o budowę nowego wyciągu. Wskazana jest też lokalizacja nowych urządzeń narciarskich. – Zadziwiająca jest też postawa ówczesnych władz miasta, że zgodziły się na przebieg magistrali wodociągowej w miejscu projektowanego wyciągu – podsumowuje Sokoliński.
Na źle przygotowaną inwestycję zwracał już uwagę od ponad półtora roku komitet „Marysiń”, który nie zgadzał się na prace budowlane. – To dwie różne sprawy – przekonuje Grzegorz Sokoliński. – Oni wskazywali, że nie ma potrzeby budowy nowych kolektorów ściekowych. A tu jest mowa o wodociągu. Kilka osób z tego komitetu zmieniło już zdanie po tym, jak na ulicy Turystycznej pojawiły się ekipy budowlane i odsłoniły stare rury kanalizacyjne.