Dolnoślązacy mają najwięcej własnych walut. Kupują za jelenie, dzierżony i floreny.
– Dolny Śląsk jest jednym z regionów, którego miasta zamawiają u nas najwięcej dukatów lokalnych, bo tak je nazywamy – mówi Barbara Jaroszek, dyrektor ds. rynku krajowego w Mennicy Polskiej, która wybija dukaty. Chodzi oczywiście o monety, które dolnośląskie gminy zamawiają w celach głównie promocyjnych.
Od wczoraj swoją walutę ma Legnica. To floreny legnickie. Ponad 20 tysięcy monet przyjechało poprzedniej nocy do Legnickiego Centrum Kultury.
– Zostały przywiezione pod eskortą, bo są wiele warte – podkreśla Grzegorz Szczepaniak, dyrektor LCK, które jest w mieście emitentem florenów. – Teraz są w skarbcu, pod kluczem.
Floreny zaprezentowano w piątek mieszkańcom podczas miejskiego święta – Imienin Ulicy Najświętszej Marii Panny. Są z mosiądzu lub srebra, mają wytłoczonego lwa z herbu miasta, fragment zabytkowego budynku Akademii Rycerskiej i kwiat lilii. Ten ostatni z Legnicą się wprawdzie nie kojarzy, ale przed wiekami bito w Legnicy właśnie floreny wzorowane na średniowiecznych monetach z Florencji, a w godle tego kraju jest właśnie lilia.
Od 15 września do grudnia legniczanie będą mogli płacić florenami lub kupować je np. na pocztach i w placówkach handlowych czy gastronomicznych w mieście, które przystąpiły do programu. Miejsca te będą miały specjalne naklejki.
Każda moneta ma nominał 4 florenów. I odpowiada czterem złotym. Legniczanie będą mogli je nabywać od przyszłego tygodnia, także w LCK.
– Proszę pamiętać, że to nie są prawdziwe pieniądze. Ale można wymieniać je na towary i usługi. Tak jak bony, które dostajemy przed świętami – tłumaczy Barbara Jaroszek z Mennicy Polskiej.
Dolnośląskie gminy zamawiają monety głównie ze względów promocyjnych, jako atrakcję dla turystów i gratkę dla kolekcjonerów.
Jelenia Góra ma swoje jelenie, Dzierżoniów dzierżony, a Zgorzelec jakuby – od imienia Jakuba Boehmego, miejscowego szewca i mistyka, żyjącego w XVI wieku.
Lokalne dukaty są też w Szklarskiej Porębie i Bogatyni, a do ich wydania przygotowuje się m.in. Kłodzko. Władze tego miasta chcą, aby turyści mogli płacić nimi za wejścia do muzeów czy w sklepikach z pamiątkami.
Włodarze miast, które mają dukaty, twierdzą, że spełniają one swoje zadania. Problem tkwi tylko w placówkach handlowych. Ich właściciele niezbyt licznie przystępują do akcji, obawiając się nowości. Ale ci, którzy się zdecydowali, nie żałują.
– Ludzie chętnie kupują u nas jakuby, interesują się nimi – mówi Bożena Adamowicz z bukieciarni Hokus-Pokus w Zgorzelcu. – I zauważyłam, że wszyscy zabierają je na pamiątkę. Bo kupują chętnie, ale już potem nimi nie płacą.
Edyta Golisz Współpraca: MM, PIEL – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl