DZISIAJ I JUTRO KARKONOSKIEGO PARKU NARODOWEGO
Karkonoski Park Narodowy został utworzony na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 16 stycznia 1959 r. Obejmuje on stoki północne Karkonoszy o powierzchni 5562 ha. Stoki południowe Karkonoszy należą do Czech, które utworzyły po swojej stronie własny Karkonoski Park Narodowy. Dzięki temu całość Karkonoszy, zarówno w swej części północnej jak południowej, stanowi jakby jeden Czesko-Polski Karkonoski Park Narodowy. W tych warunkach wyłoniła się konieczność nawiązania ścisłej współpracy obu przygranicznych parków narodowych.
Jednym z najpilniejszych zadań jest intensyfikacja badań naukowych w Karkonoszach.
Szczegółowe sprawy naukowe nie mogą być tu omawiane, jako zbyt specjalne. Wypada tylko zaznaczyć, że jednym z głównych zagadnień w zakresie prac naukowych Parku jest rekonstrukcja szaty roślinnej Karkonoszy, szczególnie szaty leśnej. Wynika to z ważnego znaczenia biologicznego lasów górskich w ogólności, a lasów Karkonoszy dla Dolnego Śląska w szczególności. Na czym polega owo znaczenie biologiczne lasów górskich? Najprościej i najkrócej można odpowiedzieć na to pytanie tak: las górski (i las w ogóle) jest najlepszym z punktu widzenia biologicznego zbiornikiem retencyjnym wód opadowych.
Retencja wodna jest to gromadzenie i zatrzymywanie wody w glebie i w runie zielnym lasu, głównie z opadów deszczowych, z tających śniegów, z rosy i mgieł. Obecnie wiadomo, że w ogólnym bilansie wodnym każdego kraju najlepszym zbiornikiem retencyjnym, przechowującym olbrzymie ilości wody, jest – poza torfowiskiem – las. W tym właśnie przejawia się jego najważniejsza rola w przyrodzie. Las jest czynnikiem niezbędnym w krążeniu biologicznym wody zapewniającej żyzność gleb. Dzięki lasom odbywa się najracjonalniejsze gromadzenie wody i jej rozprowadzanie. Ażeby zbadać wartość retencyjną lasu, setki botaników-ekologów we wszystkich częściach świata prowadziły przez szereg lat skrupulatne prace pomiarowe. W wyniku ich badań obliczono, że l m2 dna lasu podobnego do lasów karkonoskich o glebie porośniętej dobrze rozwiniętą pokrywą roślinną może wchłonąć i zatrzymać w sobie przeciętnie 200 litrów wody. Tak więc 1000 ha lasu o dobrej strukturze biologicznej może nagromadzić 2 miliony ton wody. W jaki sposób ta woda bywa zużytkowana? Otóż cała roślinność lasu: drzewa, krzewy, rośliny zielne, rośliny zarodnikowe, jak paprocie, mchy i wątrobowce, zużywa na własne potrzeby tylko 40 do 60% wody zebranej przez las. Cała zaś reszta, czyli 60 do 40%, przesiąka powoli w głąb gleby i zasila wody gruntowe, poruszające się w niej dość płytko po warstwach nieprzepuszczalnych. Z tych danych widać jasno, że brak lasów, ich nadmierny wyrąb i dewastacja wpływa bardzo niekorzystnie na ogólny bilans wodny w przyrodzie.
Obszary podkarkonoskie na Dolnym Śląsku mają drzewostany bardzo zdewastowane, a same Karkonosze są odlesione bardzo silnie. Przyczyną tego jest głównie katastrofalne niszczenie lasów karkonoskich przez korniki (Ips typographus). Są to malutkie chrząszcze, których samice drążą w wewnętrznej warstwie kory pni świerkowych bardzo liczne i gęsto rozgałęzione korytarzyki, z których każdy kończy się niewielkim rozszerzeniem, gdzie samiczka składa jajko. Gąsieniczki wylęgłe z wielkiej ilości tych jajek niszczą miazgę, czyli żywą tkankę drzewa wytwarzającą komórki, które w jego warstwie wewnętrznej zamieniają się w drewno, a w warstwie zewnętrznej w korę pnia. Gdy miazga podkorowa zostaje zniszczona na większej przestrzeni, drzewo świerkowe usycha. Walka z tymi groźnymi szkodnikami jest dotychczas bezskuteczna i są one prawdziwą klęską lasów świerkowych w Karkonoszach. Jako zabieg zapobiegawczy stosuje się więc z konieczności wycinanie wielkich połaci leśnych, opanowanych przez te niszczycielskie owady.
Jakie są następstwa odlesienia obszarów, szczególnie górskich i podgórskich? Na powierzchni ziemi pozbawionej zdolności zatrzymywania wody dokonuje się szybki proces zamulania bardzo drobnych otworów i przestrzeni włoskowatych między cząstkami gleby, na skutek czego woda już nie wsiąka w nią, lecz spływa gwałtownie po jej powierzchni. W obszarach podgórskich, gdzie powierzchnia ziemi jest bardziej spadzista, prąd spływającej wody jest silniejszy, jej działanie erozyjne dotkliwsze, a w obszarach górskich wprost katastrofalne. Bardzo silny spływ wody napełnia zbyt gwałtownie koryta rzeczne, które nie mogą już jej pomieścić. Woda z rzek rozlewa się wtedy na boki powodując groźne w skutkach powodzie.
Ale jeszcze groźniejsze jest to, że rwący prąd wody powodziowej zmywa wierzchnie warstwy urodzajnej gleby odsłaniając jałowe podglebie. Odtworzyć zaś zdartą glebę i przywrócić jej zdolność do normalnej produkcji rolniczej jest bardzo trudno i wymaga to dużych kosztów.
Do tych groźnych zjawisk, których wpływ na zadania gospodarcze Dolnego Śląska jest bardzo ujemny, dochodzą jeszcze niespodziane i nieprzewidziane klęski huraganów. Karkonoskie lasy świerkowe, osłabione atakami kornika i ż natury swej zakorzenione płytko, padają pastwą tych huraganów. A takie pobojowisko świerkowe to świetny rozsadnik kornika, który z tego miejsca atakuje coraz nowe i zdrowe jeszcze połacie lasów. W tym stanie rzeczy można by przewidzieć, że Karkonoszom grozi w niedalekiej przyszłości zupełne odlesienie. Już stan obecny odlesienia Karkonoszy zagraża bilansowi wodnemu Dolnego Śląska nie tylko dla po trzeb gospodarki rolnej, ale także dla przemysłu ciężkiego i lekkiego, dla inwestycji odkrywkowych, dla urządzeń komunalnych, uzdrowisk, miast, a ostatnio nawet niektórych wsi.
Ta smutna rzeczywistość jest znana leśnikom i przyrodnikom. Dlatego właśnie na pierwszym miejscu, jako sprawę najpilniejszą, stawia się w Karkonoskim Parku Narodowym rekonstrukcję biologiczną lasów.
Według projektu Rady Naukowej Karkonoskiego Parku Narodowego nowe lasy karkonoskie mają być mieszane, a dobór gatunków drzew ma zapewnić tym lasom jak najlepsze warunki bytowania, jak największe możliwości rozwoju i jak najdłuższą trwałość biologiczną, a więc i odporność na ataki różnych szkodników. Dlatego równolegle do prac nad urządzaniem lasów mają być prowadzone doświadczalne prace naukowe.
Z tymi zagadnieniami wiążą się też ściśle sprawy turystyki w Karkonoszach. Jako góry łatwo dostępne, Karkonosze są znakomitym terenem dla turystyki masowej. Istotnie, co roku, zwłaszcza w sezonie letnim, przechodzą przez Karkonosze tysiące turystów i wycieczkowiczów. Jest w Karkonoszach sporo zakątków zachwycających swym urokiem. Weźmy dla przykładu Wielki Staw. Na płaskich morenach nad jego brzegami znajdują się między gęstymi łanami kosodrzewiny wolne od roślin miejsca, wygrzane w słońcu i wprost zapraszające do ułożenia się na nich w ciszy i spokoju. Gładką powierzchnię Wielkiego Stawu zmącą od czasu do czasu pstrąg pryskający w górę jak srebrny pocisk, by w chwilę potem zanurzyć się znowu w błękitną toń jeziora, po której toczą się teraz coraz szersze kręgi wodne, a słoneczne świetliki drżą na nich jak rozpryśnięta rtęć. W górze błękitne niebo; przecina je czasem bezgłośny lot jastrzębia. Kosówka rozgrzana w promieniach słońca rozsiewa wkoło mocną woń żywiczną, którą wchłaniają płuca zadymione powietrzem miejskim jak ożywczy eliksir.
Niestety zdarza się zbyt często, że w sezonie wycieczkowym Karkonosze są gęsto zaludnione przez zwiedzających. Z odległości kilku kilometrów słychać wtedy wycieczki idące w góry. Głośne okrzyki, pohukiwania, piski i śpiewy chóralne niosą się daleko i odbijają wielokrotnym echem, bo akustyka w górach jest bardzo dobra. W rękach wielu osób widać aparaty radiowe na tranzystorach, małe, ale grające głośno i niezgodnie. Jest zrozumiałe, że prawdziwy turysta nie wytrzymuje nerwowo w takich warunkach. Nie wszyscy jednak chcą pamiętać o tym, że podstawowym postulatem kultury turystycznej jest unikanie hałasów w górach. Trzeba powściągliwiej traktować swój bezpośredni kontakt z czarem górskiej przyrody, z jej spokojem i powagą, z jej onieśmielającym ogromem kolosów granitowych, trwających niewzruszenie od milionów lat.
Ale nie tylko godność człowieka kulturalnego wymaga zachowania ciszy i spokoju wobec majestatu gór. Wymaga tego również prosty wzgląd na bezpieczeństwo społeczne. Góry bywają niebezpieczne. Ileż to wołań o pomoc zostało lekkomyślnie zagłuszonych przez śpiewy i okrzyki hałaśliwych „turystów”, obojętnych na los swoich bliźnich!
Obecnie Karkonoski Park Narodowy znajduje się jeszcze w trudnym stadium organizacji i ustalania możliwie najlepszych form współgospodarzenia z turystami, którzy z niego korzystają i będą korzystać nadal. Niektórzy wycieczkowicze nie są jeszcze dostatecznie zdyscyplinowani, aby apele o poszanowanie i przestrzeganie zarządzeń administracji Karkonoskiego Parku Narodowego, naszej wspólnej i tak bardzo cennej własności, były respektowane w imię wspólnego dobra. W tym położeniu największą pomoc może okazać młodzież, zwłaszcza studencka, przede wszystkim w dziedzinie sprawiającej największe kłopoty i najtrudniejszej do opanowania, mianowicie we wpajaniu turystom i wycieczkowiczom konieczności przestrzegania pewnych rygorów, które muszą obowiązywać i obowiązują we wszystkich parkach narodowych świata. Te rygory nie są zresztą wcale liczne ani uciążliwe, lecz wymagają pewnej dyscypliny i wdrożenia się w nie. A więc: nie wolno hałasować w górach (o czym była mowa), nie wolno zaśmiecać miejsc wypoczynkowych (śmiecenie bowiem w górach nie tylko świadczy o braku kultury, lecz graniczy wprost z barbarzyństwem), nie wolno zrywać żadnych roślin, nawet niepozornych trawek, ani łamać gałązek krzewów i drzew. Trzeba pamiętać, że wszystkie rośliny na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego są chronione prawem.
O kwiatach i ich znaczeniu w życiu człowieka pisano już tak wiele, że wszystko, co można jeszcze powiedzieć na ten temat, staje się truizmem. Wiemy, że kwiaty towarzyszą człowiekowi od urodzenia aż po kres wędrówki życiowej i że trudno sobie wyobrazić życie bez kwiatów. Rośliny żyjące dziko i te, które pielęgnujemy w naszych domach, są dla większości z nas najmilszymi towarzyszami naszego codziennego bytowania. Pamiętamy, że w szczęśliwych chwilach życia obdarzamy naszych najbliższych kwiatami, jako symbolami naszych serdecznych uczuć. A mimo to niektórzy z nas obchodzą się z roślinami w sposób wandalski i bezmyślny. Zerwane kwiaty górskie więdną i giną najczęściej już w ciągu kilkunastu minut, toteż zamiast radować oczy turystów swoim pięknem, marnieją porzucone na kamienistym szlaku.
Zarząd Karkonoskiego Parku Narodowego powierza wszystkie rośliny opiece turystów. Piękno naszych gór, którego jednym z głównych elementów jest ich szata roślinna, jest naszym wspólnym skarbem, którego nie wolno ani szpecić, ani niszczyć. Karkonosze są to góry nie tylko łatwo dostępne, lecz i piękne. Mogą być jeszcze piękniejsze, ale to zależy już od nas samych. Zachowamy i pomnożymy ich piękno, jeżeli wszystkim naszym wędrówkom po Karkonoszach będzie towarzyszyła istotna treść jednego słowa: kultura.
Zagadnienie Karkonoszy jako obiektu turystycznego ma pewne strony niebezpieczne, jeszcze dlatego, że bardzo wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z działania łańcuchowego różnych zjawisk przyrodniczych. Jeżeli np. biolodzy ostrzegają, że klęska kornika grozi odlesieniem Karkonoszy, to ta groźba w większości umysłów obywateli nie kojarzy się od razu z zagrożeniem turystyki w tych górach. Pytani w tej sprawie dziwią się szczerze, co maja wspólnego korniki z turystyką.
Pospolity jest nawet pogląd, że „korniki toczące lasy Karkonoskiego Parku Narodowego nie mogą odegrać istotnej roli w ruchu turystycznym”. Otóż pogląd ten jest błędny. Związek jest i to bardzo ścisły. Korniki odegrałyby tę rolę w sposób zupełnie zasadniczy. Zagłada lasów karkonoskich musiałaby pociągnąć za sobą nieuchronnie pewne procesy trwające latami. Woda z opadów atmosferycznych i wielkich mas tającego śniegu zmywałaby szybko płytką glebę leśną, obnażałaby bloki skalne i odrywała od nich gruz granitowy. Ten proces zmywania gleby postępowałby coraz intensywniej i w coraz wyższych strefach górskich. Woda zmyłaby kosówkę i z największą łatwością obdarłaby stoki górskie ze wszystkich roślin piętra subalpejskiego. Wreszcie po całkowitym zniszczeniu szaty roślinnej skały granitowe Karkonoszy wyłoniłyby się w całej swej nagości. To byłoby też końcem turystyki. Któż bowiem zechciałby wtedy odwiedzać w Karkonoszach martwe cmentarzysko nagich i wietrzejących skał? I po co?
Nic i nikt nie potrafiłby już wówczas ożywić kamienistej pustyni Karkonoszy. Znamy na świecie sporo takich kamienistych pustyń, które były ongiś pięknie zadrzewionymi górami o stokach pokrytych barwnymi kobiercami roślin górskich, a już od dziesiątków lat straszą i odstręczają ludzi swą przytłaczającą martwotą.
Do tego nie powinniśmy dopuścić.
Źródło: Stefan Macko „Świat roślin Karkonoskiego Parku Narodowego”
cytowanie artykulu z ksiazki z roku 1970 powinno chyba jednak narzucac jakas zmiane jego tytulu… obecnie tytul jest troche mylacy i nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia.
a poza tym skad sie wziely pstragi w Wielkim Stawie? 😉
Roxana, oczywiście masz rację. Dziękuję za uwagi. Zaintrygowałaś mnie pytaniem o pstrągi:) Czy w Wielkim Stawie nie ma pstrągów? Czy może rzeczywiście pytasz o pochodzenie tych ryb w tym miejscu? Oczywiście widzę to mrugnięcie oczkiem;) i już nie wiem w czym jest problem:) Pozdrawiam. Grażyna
Nie, w Wielkim Stawie nie ma pstragow 🙂 Byl kiedys stamtad podawany pstrag zrodlany, widzialam tez jakies wzmianki o potokowym. Obecnie jednak wiadomo, ze pstrag wystepuje jedynie w Malym Stawie i jest to oczywiscie pstrag potokowy.
Rowniez pozdrawiam, Roksana
Dzięki za informację:) I w ten sposób, nie wychodząc z domu, można poznawać góry:) Pozdrawiam, Grażyna