Historia Gross Iser i Chatki Górzystów

Na Hali Izerskiej przed Drugą Wojną Światową istniała niemiecka wioska Gross Iser (Wielka Izera). Początki tej osady sięgają1630 roku, kiedy to osiedlił się tutaj ewangelicki uchodźca o imieniu Thomas. Zabudowa przebiegała powoli ze względu na bagniste tereny, surowy klimat i brak dróg. Dostęp do koloni był możliwy tylko przez wąskie ścieżki wyłożone balami. Drogę utwardzoną tzw. Staroizerską (dzisiaj szlak niebieski ze Świeradowa) zbudowano dopiero po wykonaniu szeregu rowów odwadniających.

Mieszkańcy żyli biednie. Utrzymywali się z wypasu bydła i owiec, produkcji serów, przędzenia wełny, połowu pstrąga. Mężczyźni pracowali przy wyrębie lasu, wyrabiali gonty i trudnili się kłusownictwem. Surowy klimat nie pozwalał na uprawę zbóż i drzew owocowych. Miejsce to było zwane „Małą Syberią” z powodu długich i srogich zim. Piekarz i masarz przyjeżdżali tu konno raz w tygodniu i oferowali świeże pieczywo i mięso. Inne zakupy robiły kobiety, nosząc ze Świeradowa ciężkie kosze na własnych barkach.

Administracyjnie kolonia podlegała miastu Bad Flinsberg (Świeradów Zdrój). Raz w miesiącu pastor odprawiał nabożeństwo w budynku starej szkoły. Szkoła powstała w 1750 roku, gdy wioska liczyła około 20 domów. Zmarłych chowano na cmentarzu w Świeradowie.
Wraz z rozkwitem Świeradowa jako uzdrowiska, które nastąpiło w drugiej połowie XIX wieku rozbudowała się też Wielka Izera. Osada stała się ulubionym miejscem wycieczek kuracjuszy. Ożywił się ruch graniczny z Czechami i rozwinęła się turystyka narciarska. Mężczyźni byli dodatkowo zatrudniani przy wydobyciu borowiny z tutejszych torfowisk potrzebnej dla uzdrowiska.

W latach 30-stych XX wieku Gross Iser rozciągała się od Polany Izerskiej do Kobylej Łąki (ok. 5,5 km) z głównym skupiskiem na Hali Izerskiej. Znajdowały się tutaj 43 domy mieszkalne, 3 gospody, 2 schroniska, 2 celnice, kawiarnia, leśniczówka, straż pożarna, domek myśliwski oraz stara i nowa szkoła. Właśnie w nowej szkole, wybudowanej ok. 1938 roku mieści się „Chatka Górzystów”.

Szkoła posiadała główną klasę (1-8) z dodatkowym pokojem na bibliotekę, osobne pomieszczenie do prac ręcznych dla chłopców (dzisiejsza drewutnia) i szkolną kuchnię dla dziewcząt. Na piętrze mieszkał nauczyciel z rodziną. Obie szkoły posiadały dzwonnice. W starej szkole dzwon bił o godzinie 7, 12 i 18tej, w nowej tylko przy szczególnych wydarzeniach ( Nowy Rok, pogrzeb itp.).

10 maja 1945 roku osadę zajął oddział radziecki, spalono domek myśliwski. 11 maja żołnierze zastrzelili właściciela schroniska Gross Iser Baude Paula Hirta. Został on pochowany w pobliżu Nowej Szkoły. Dziś to miejsce upamiętnia okolicznościowa tablica oraz prosty brzozowy krzyż.

Od czerwca do października 1945 roku przeprowadzono akcję wysiedlania. W latach powojennych nastąpiło stopniowe rozbieranie i niszczenie zabudowań. Budynek szkoły nie wiedzieć dlaczego ocalał, jednak nie obyło się bez rozszabrowania co cenniejszych elementów wyposażenia nie mówiąc już o elementach konstrukcyjnych. Właściwie to do dnia dzisiejszego budynek nie osiągnął jeszcze stanu z roku 1945, kiedy to wszystkie pomieszczenia były w nim oświetlone, istniała kompletna instalacja wodociągowa i kanalizacyjna, z których do dzisiaj pozostały jedynie uchwyty po rurach, a w nieistniejącym dziś łączniku pomiędzy budynkami znajdowały się łazienki i toalety wyłożone białymi kafelkami!

Również drugi budynek aktualnie nadający się do kapitalnego remontu na skutek wycięcia i „zagospodarowania” belek stropowych posiadał wszystkie instalacje i standardem wykończenia nie odbiegał od budynku głównego. Dodatkowo na stan budynku wpłynął fakt, iż w dzisiejszej świetlicy a także w pomieszczeniu do niej przylegającym stały konie używane do prac leśnych. Dziś przy okazji zbijania starych tynków, co chwilę okazuje się, że słupy nośne są do wysokości jednego metra przegnite i sukcesywnie trzeba je wymieniać. A jako że budynki są zbudowane z tzw. „pruskiego muru” dziury po owych słupach a także rozkradziona i naprędce załatana elewacja przyczyniają się do powstawania dużych przeciągów dzięki którym utrzymanie znośnej temperatury w budynku wymaga naprawdę ogromnych ilości opału.

W połowie lat osiemdziesiątych, przypadkiem odkryli to miejsce studenci z WSI z Zielonej Góry.

– …wiosną 1985 lub 86 roku wybrałem się na Górski Rajd Długodystansowy, organizowany przez Oddział PTTK „Celwiskoza”. Wiódł on wtedy wzdłuż całego Głównego Grzbietu Karkonoszy. Pojechałem dzień wcześniej, aby przejść na rozgrzewkę z Czerniawy do Szklarskiej, w zasadzie bezdrożem, wzdłuż granicy (nie było wtedy jeszcze szlaku zielonego ani żółtego). Na Hali złapali mnie WOPiści i zwieźli gazikiem do Strażnicy w Świeradowie. Tam bardziej dowódca zmiany był zdziwiony, że przez 8 godzin nie spotkałem żadnego jego żołnierza, niźli czepiał się mnie za ten spacer wzdłuż granicy (było to przecież jeszcze w okolicy stanu wojennego). W czerwcu zrobiliśmy sobie rajd z Suchej Beskidzkiej przez Babią Górę, Jeleśnię, Sopotnię, Boraczą, Rysiankę. Spaliśmy wtedy w chatce na Lasku, w Sopotni i jeszcze gdzieś, no i zachorowaliśmy na taką chatkę „w Zielonej Górze”. Po powrocie do ZG wybrałem się na Halę, aby obczaić co i jak z tą chatką, którą pamiętałem z wiosny. Spałem wówczas w hotelu PTTK w samym środku Świeradowa. Szybko doszliśmy do porozumienia z Nadleśnictwem i poprzez struktury zielonogórskiego Almaturu zajęliśmy zabudowania na Hali na studencką Chatkę. W pierwszej ekipie oprócz mnie byli jeszcze Marek Czapliński, Paweł Linka, wspomnieć można Jasia Mejzę, Henia „Rybę” Rybackiego i innych… – ze wspomnień „odkrywcy” chatki Mietka.

Starania o zaadoptowanie budynku na chatkę studencką zostały uwieńczone sukcesem. Pośpieszny remont przeprowadzono głównie rękami studentów. Przebudowano świetlicę (wcześniej stajnia), odtworzono ganek, położono nowy dach, zbudowano piece i wyposażono wnętrze. Pierwszymi gospodarzami zostali Lucyna i Jurek Bizunowiczowie z Lubska.

Jedyną pozostałością po wsi jest Dom Nauczyciela, w którym mieści się obecnie schronisko Chatka Górzystów.

„Chatka Górzystów” leży na Hali Izerskiej. Jest to jedyny budynek ocalały z istniejącej tutaj kiedyś osady Gross-Iser. Nie ma tutaj wygód i z pewnością nie spodoba się to miejsce osobom lubiącym luksusy. Prąd pojawia się od wielkiego święta lub wcale (co dużo osób traktuje jako +), jako oświetlenie służą świeczki lub latarki a w piecach trzeba palić samemu. Ceny noclegów są niskie, a atmosfera, jaka tutaj panuje wynagradza wszystkie niewygody.

Chatka czynna jest cały rok. Miejsc jest 40 (bez kompresji), warto więc wcześniej zaklepać sobie miejsce gdyż czasami naprawdę jest ciasno. Jest też kominek i miejsce na ognisko – można posiedzieć z gitarą i przyjaciółmi (których łatwo tu poznamy, przebywa tu bowiem raczej ściśle określone grono do którego i ty możesz wstąpić), strumyk do mycia, kuchnia turystyczna jeśli ktoś lubi gotować, no i oczywiście słynne omlety z jagodami do zjedzenia (oprócz poniedziałków). Nocleg z własnym śpiworem kosztuje 14 zł. Za pościel zapłacimy jednorazowo dodatkowe 6zł.

Istnieje możliwość przyjazdu ze zwierzakiem, a w sezonie zimowym wypożyczenia nart biegowych.

Jak dotrzeć?

  • Szlak czerwony prowadzi z Jakuszyc do schroniska „Orle” i dalej do Chatki Górzystów.
  • Szlakiem żółtym z Rozdroża Izerskiego przez Rozdroże Pod Kopą.
  • Szlak niebieski wiedzie ze Świeradowa Zdroju przez Polanę Izerską do Chatki.

Dodaj komentarz