Za zrywanie jagód w parkach grozi mandat. Jednak 500 złotych kary nie odstrasza zbieraczy. W czwartek w Górach Stołowych strażnicy zatrzymali jagodziarza, który nielegalnie zbierał owoce maszynką. W Izerach ujęto już trzy osoby zrywające jagody w miejscach chronionych.
– Prawdziwy szturm na nasze lasy właśnie się zaczął. Jagodziarze są udręką, bo niszczą przyrodę – mówi nadleśniczy Wiesław Krzewina ze Świeradowa.
Zbieracze upodobali sobie Góry Izerskie. Od lat przyjeżdżają tu na początku wakacji, rozbijają namioty i codziennie o brzasku wychodzą na zbiory.
– Za litr płacą w skupie na razie tylko 5 złotych, ale później będzie to dwa razy więcej – przekonuje Danuta, która do Świeradowa przyjechała z małej wioski koło Leszna. Zbieranie jagód jest sposobem na dorobienie do skromnego zasiłku z opieki społecznej.
– Niszczą krzaki i płoszą zwierzęta. Wchodzą w uprawy leśne i rozcinają nawet ogrodzenia ze stalowej siatki – wylicza strażnik Antoni Alchimowicz. – Musimy za to karać – dodaje. Mandat może wynieść nawet 500 złotych.
Mniej jagodziarzy pojawia się na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego, bowiem tam obowiązuje całkowity zakaz zbierania wszelkich owoców runa leśnego. Podobnie jest w Parku Narodowym Gór Stołowych. Jednak tam znaleziono złoty środek. Trzy lata temu wyznaczono strefy, w których zbieranie jagód jest legalne.
– Można je zbierać w miejscach, które są objęte ścisłą ochroną przyrody, poza ostojami zwierzyny i terenami ogrodzonych upraw – mówi Jerzy Benedyktowicz, p.o. dyrektora Parku.
Mariusz Junik – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl