Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, któremu szefuje wicepremier Grzegorz Schetyna, w ramach poszukiwania oszczędności w budżecie państwa chce odebrać ok. 700 tys. zł przyznanej GOPR dotacji. Dla karkonoskich ratowników oznacza to, że na swoją działalność będą mieli o około 100 tys. zł mniej niż planowali.
Oszczędności zaczną się prawdopodobnie w sierpniu. Zostaną zamknięte dyżurki GOPR w Karpaczu i Szklarskiej Porębie. Do wezwań ratownicy będą dojeżdżali ze stacji centralnej w Jeleniej Górze. Być może część zawodowych ratowników będzie musiała pójść na bezpłatne urlopy, bo zabraknie pieniędzy na pensje. Dyżury w górach zostaną wznowione zimą, bo wtedy GOPR ma tam najwięcej pracy.
Rocznie grupa karkonoska GOPR na swą działalność potrzebuje około 1,2 mln zł. Budżet państwa przekazuje około 800 tys. zł. 15 proc. wpływów z biletów (ok. 300 tys. zł) przekazuje Karkonoski Park Narodowy. O resztę ratownicy muszą postarać się sami u sponsorów i gmin.
– Strata 100 tys. zł z tej puli to dla nas tragedia. Podliczyliśmy, że na drugie półrocze na paliwo, telefony, prąd, ogrzewanie budynków, podatki i inne wydatki związane z utrzymaniem obiektów zostanie nam 6 tys. zł – mówi Maciej Abramowicz, naczelnik grupy. Pieniędzy sponsorskich GOPR nie może na to wydać, bowiem dają oni fundusze na określone cele, np. zakupy sprzętu lub samochodów.
– Sponsorów, ze względu na kryzys, też jest mniej. Ostatnio wycofał się jeden z banków, z którym współpracowaliśmy od wielu lat – mówi Abramowicz.
Nowelizację budżetu przegłosował już Sejm. – Jeśli Senat nie wprowadzi poprawek, GOPR straci pieniądze – ubolewa poseł Piotr Van der Cogen, ratownik górski. Jest parlamentarzystą Platformy Obywatelskiej, ale głosował przeciwko obcinaniu dotacji dla GOPR.
Rafał Święcki – NaszeMiasto.pl