Szklarska Poręba chce zamknąć dla aut słynny zakręt, na którym doszło do wielu wypadków. Władze kurortu chcą, by przy okazji remontu drogi wojewódzkiej do Świeradowa-Zdroju zbudowano 80-metrowy łącznik, który byłby objazdem bardzo ostrego, 180-stopniowego wirażu. Po zakończeniu budowy ma on pozostać atrakcją turystyczną.
W projekt zaangażowała się też, sąsiadująca ze Szklarską Porębą, gmina Stara Kamienica, bo część zakrętu leży na jej terenie. Oba samorządy są gotowe sfinansować przygotowanie dokumentacji technicznej budowy łącznika. Teraz deklarują na ten cel po 5 tys. zł.
– Budowa skrótu nie powinna być zbyt skomplikowana. Można go poprowadzić przez las, w miejscu, gdzie różnica poziomów gruntu jest niewielka. W sumie trzeba jedynie około 80 metrów asfaltowej drogi. Kierowcy będą po prostu skręcali wcześniej, przed wjazdem na Zakręt Śmierci – tłumaczy Zbigniew Brożek, zastępca burmistrza Szklarskiej Poręby.
W ten sposób z ruchu samochodowego zostanie wyłączone około 400 metrów jezdni. By obejrzeć Zakręt Śmierci, trzeba będzie zostawić auto na parkingu i dotrzeć do niego pieszo. Pomysł samorządowców na turystyczne wykorzystanie tego miejsca spotkał się z zainteresowaniem Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu, która zarządza drogą nr 404.
– Opracowujemy koncepcję budowy łącznika i liczymy koszty – mówi Jacek Baszczyk, zastępca dyrektora DSDiK. Podjęto już decyzję o remoncie drogi. Nowa nawierzchnia zostanie ułożona w tym roku na kilometrowym odcinku tuż przed zakrętem oraz na dwóch kilometrach w gminie Świeradów-Zdrój. W 2009 roku ma ruszyć remont wszystkich 21 kilometrów od Szklarskiej Poręby do Świeradowa-Zdroju.
– Za czasów niemieckich rozciągająca się stąd panorama na Kotlinę Jeleniogórską i Karkonosze nazywana była „Złotym Widokiem”. Chcielibyśmy wyciąć część drzew, obecnie przesłaniających wspaniały widok. Można też wykonać jakieś podejścia do komór minerskich, które znajdują się pod tym fragmentem drogi – mówi Grzegorz Sokoliński, przewodniczący Rady Miasta Szklarska Poręba.
Zakręt Śmierci został zaprojektowany przez Niemców jako obiekt militarny. W razie potrzeby, by utrudnić marsz wrogich wojsk, miał zostać wysadzony w powietrze. Złą sławę i nazwę zdobył dopiero po 1945 roku, gdy kolumna radzieckich ciężarówek wojskowych spadła w przepaść na łuku jezdni.
– Ile osób wówczas zginęło, nie wiadomo, bo Rosjanie nie ujawniali takich informacji. Według przekazów ustnych, wypadek spowodowali pijani kierowcy. Według innej wersji, winna była bardzo gęsta mgła. Możliwe też, że kompletnie pijani szoferzy wypadli z drogi przy złej widoczności – mówi dr Przemysław Wiater, badacz historii regionu.
Mieszkańcy Szklarskiej Poręby wspominają też niezwykły wyczyn motocyklisty, który w latach 60. szczęśliwie przejechał na jednośladzie po murze okalającym zakręt.
Rafał Święcki – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl