Miłość i dramaty królewny Marianny

Miłość i dramaty królewny Marianny

Początek zainteresowania Marianną Orańską, jak się ją zwie w Polsce, nastąpił po wielu już latach mojej działalności krajoznawczej. Jako początkujący przewodnik i regionalista zetknąłem się w końcu lat sześćdziesiątych z takimi nazwami na Ziemi Kłodzkiej, jak różowa, zielona i biała marianna oraz Droga Marianny, później i też Droga Albrechta koło Międzygórza na Ziemi Kłodzkiej. Intrygująco brzmiały i zresztą brzmią do dziś – Mariańskie Skały na Żmijowcu, grzbiecie ciągnącym się między Śnieżnikiem a Czarną Górą. Ot, myślałem, taka była czyjaś fantazja.

Zapoznałem się z wersją historii budowy zamku w Kamieńcu Ząbkowickim, jakoby Albrecht von Hohenzollern wybudował go swojej małżonce (Mariannie!), by nie tęskniła za ojczystymi stronami. Nie wnikałem w to, powtarzałem owe zasłuchane informacje, aż przyszedł czas pisania szczegółowych przewodników po tej części Sudetów. Zaczęły mnie intrygować wymienione nazwy, kojarzone coraz ściślej z tą kamieniecką panią, lecz nigdzie nie mogłem znaleźć stosownego ich wyjaśnienia – nawet w szczegółowo penetrowanej literaturze niemieckiej.

Aż wreszcie w jednym z regionalnych przedwojennych czasopism spotkałem wzmiankę, iż tytułowa Marianna – królewna orańska, zmarła w zamku Reinhartshausen w Erbach. Pojawił się więc wreszcie punkt zaczepienia…

Krzysztof R. Mazurski
[Tekst jest fragmentem wstępu do książki]

Dodaj komentarz