W lipcu minęła 107. rocznica największej i najbardziej tragicznej w skutkach powodzi, która wydarzyła się w Kowarach w 1897r.
W nocy z 29 na 30 lipca 1897 r. wody Jedlicy przekroczyły poziom alarmowy. Deszcz lał strumieniami, było duszno i parno. Mieszkający bliżej rzeki słyszeli narastający szum wody, potęgowany uderzeniami toczonych skał i kamieni w obmurowane brzegi Jedlicy. Nie zdawali sobie jednak sprawy z powagi sytuacji. W przeszłości kończyło się zwykle zalewaniem podwórek i piwnic. Dopiero około godz. 1.00 wszczęto spóźniony, zagłuszany przez żywioł alarm. Największy przybór wody zanotowano między godz. 4.00 a 4.30. Rankiem można było ocenić ogrom tragedii. Woda wystąpiła z brzegów, zalewając ulice, place, ogrody, podwórka, Zniosła potężne pnie drzew, z domów wymyła sprzęt domowy, meble, drzwi i okna. Pomoc była spóźniona. Wielu mieszkańców nie było już w stanie opuścić własnych mieszkań zalewanych przez wodę.
Dzieła zniszczenia doświadczyło całe miasto. Na zapleczu ratusza poważnie ucierpiało wiele budynków i warsztatów rzemieślniczych. Woda zabrała zakład rzeźniczy, piekarniczy i warsztat blacharski. Stajnia, znajdująca się w oficynie destylarni, woźnica z mieszkaniem, konie, wszystko popłynęło z nurtem rzeki. Zwłoki woźnicy wyłowiono następnego dnia w Łomnicy.
W Kowarach Górnych rzeka przerwała obwałowania i zniszczyła drogę na zakręcie. Nie wytrzymały potężne, stojące nad rzeką mury Fabryki Porcelany. Na Podgórzu wezbrana woda zniszczyła leśniczówkę. Bilans strat sporządzony przez urzędników magistratu był ogromny. Całkowitemu zniszczeniu uległo 14 domów mieszkalnych i 5 innych budowli. Woda zmyła 12 publicznych i 9 prywatnych mostów, zabrała 3 km dróg publicznych i 11 km dróg prywatnych. Ze względu na konfigurację terenu, nieco mniejsze były straty w rolnictwie i ogrodnictwie. Żywioł zmył pół hektara ziemi uprawnej, 4 hektary łąk i hektar ogrodów.
Przystępując do usuwania szkód, ułożono w korycie Jedlicy tory kolejki wąskotorowej. Oczyszczono dno rzeki i pogłębiono koryto. Piasek i kamienie wywożono za miasto. Tym sposobem wywieziono 18 000 m3 naniesionej masy. Jednocześnie dokonywano regulacji brzegów Jedlicy. Wycięto przy tych pracach wiele zdrowych ocalałych drzew.
W pierwszych dniach po powodzi do usuwania jej skutków skierowano oddział strzelców jeleniogórskich. Od 23 sierpnia pomagały przy usuwaniu zniszczeń pododdziały 5. Dolnośląskiego Batalionu Pionierów z Głogowa. Do odbudowy przystąpiły przedsiębiorstwa i spółki, które zatrudniały 160 osób. Jak na tamte czasy, była to całkiem spora grupa robotników. Wśród zatrudnionych byli robotnicy z Galicji, Górnego Śląska oraz Polacy. Naprawa uszkodzonych obwarowań brzegów rzeki była kosztowna, ale opłaciła się, a przekonali się o tym mieszkańcy Kowar podczas powodzi w 1899 r. Zniszczenia w mieście były wówczas niemiecka Augustyna Wiktoria, która obejrzała szkody poczynione przez powódź i przekazała na rzecz poszkodowanych kilka tysięcy marek. Na pamiątkę pobytu cesarzowej w Kowarach mieszkańcy ufundowali pamiątkową tablicę.
100 lat później, w 1997 r., Kowary nawiedziła kolejna powódź. Nie była ona jednak już tak tragiczna w skutkach, jak ta sprzed 100 lat.
Tekst autorstwa Krzysztofa Sawickiego pochodzi z miesięcznika: „Karkonosze” 4/2004 (228)