Właściciele zamku Grodziec mieli w zamku swojego rodzinnego ducha nazywanego Czarną Prababką – starą damę, ubraną w czarne szaty, z błyszczącym, srebrnym krzyżem na piersiach. Gdy duch spotkał złego człowieka, srebrzysty krzyż matowiał i tracił swój blask.
Widmo wiele razy służyło członkom rodu pomocą, ale o jednej szczególnej przysłudze oddanej przez owego dobrego ducha pamięć przetrwała przez wiele stuleci.
Jeden z panów zamku miał zamiar wydać swoją piękną córkę za możnego rycerza. Nie wiedział jednak, że jego przyszły zięć nie wzbogacił się w sposób uczciwy, ale był zwyczajnym rozbójnikiem, który grabił spokojnych ludzi. Wyznaczono już dzień wesela, nie bacząc na smutek dziewczyny, która od dawna kochała innego młodzieńca. Takie to były czasy…
Wtedy jednak w sprawę wmieszała się Czarna Prababka, która ostrzegła dziewczynę. W dzień wesela panna młoda uciekła z rodzinnego domu i potajemnie poślubiła swojego ukochanego. Długo jeszcze ludność pokazywała wyłom w cmentarnym murze, który Czarna Prababka wskazała dziewczynie jako drogę ucieczki. Na pamiątkę wydarzenia miejsce to nazywano Dziewczęcym Skokiem.
Wkrótce za sprawą Czarnej Prababki rycerz-rozbójnik został zdemaskowany. Okoliczni rycerze urządzili przeciw niemu wyprawę i zabili go w walce. Pan na Grodźcu przebaczył, oczywiście, córce ucieczkę, która uratowała ją od poślubienia rozbójnika. Od tego czasu wraz z ukochanym małżonkiem żyła na zamku długo i szczęśliwie, a Czarna Prababka podarowała młodej parze swój srebrzysty krzyż, dzięki któremu zawsze mogli poznać, z jakim człowiekiem mają do czynienia: z dobrym czy złym. Krzyż ten był w posiadaniu rodziny przez wiele pokoleń i zaginął dopiero podczas wojny trzydziestoletniej.
źródło: „Miesięcznik Miłośników Gór” Jacek Pławski na podstawie: Kwaśniewski K., Podania dolnośląskie, Wrocław 1999, s. 221-222