O krwawych godach weselnych

Na zamku Podskale koło Lwówka Śląskiego mieszkał niegdyś okrutny rycerz Bernard von Talkenberg. W zamkowych lochach pełno było ofiar jego okrucieństw. Talkenberg napadał nie tylko na kupców podążających pobliskim traktem handlowym. Mieszkańcy pobliskiej wsi Rząsiny narażeni byli na grabieże, pożary i mordy ze strony rycerza. Nadzieją dla nich była wróżba, głosząca, że „ogień, pełnia księżyca i dzwon na jutrznię będą zwiastunami zagłady zamku Podskale”.

Wiosną 1476 r. kowal Adam Wiecha z Rząsin pojął za żonę piękną i posażną pannę z Gradówka, Dorotę Stelmach. Po ślubie młoda para z weselnym orszakiem udała się na ucztę do Rząsin. Droga wiodła leśnym wąwozem, w którym rozlegały się beztroskie rozmowy i śmiechy weselników, nie spodziewających się przecież niczego złego. Nagle, wydając dzikie okrzyki, wypadła zza kępy drzew grupa uzbrojonych mężczyzn z Talkenbergiem na czele. Obrabowano gości, a próbujących się bronić zabito. Piękną Dorotę zawleczono na zamek Podskale, spodziewając się otrzymać od jej rodziny bogaty okup. Pan młody uszedł z życiem i zwrócił się ze skargą na okrutnego pana do króla Macieja Korwina, panującego wówczas na Śląsku. Król przyjął skargę i rozkazał zorganizować wyprawę, zdobyć zamek, zrównać go z ziemią, a rozbójnika wziąć żywcem.

Nadszedł wieczór 1 maja 1476 r. Słońce już zaszło, a na niebie błyszczał księżyc w pełni. Nagle zapłonęły żołnierskie pochodnie i królewska wyprawa, wzmocniona lwóweckimi mieszczanami i kowarskimi górnikami, rozpoczęła szturm na zamek. Pierwsze uderzenie zostało odparte. Nagle w ciszy poranka rozległ się dźwięk dzwonu na jutrznię, co było sygnałem do kolejnego ataku. Kiedy i ten okazał się nieskuteczny, nagle powietrzem wstrząsnął olbrzymi huk, a ziemia zadrżała. To górnicy z Kowar wysadzili w powietrze wieżę bramną z częścią murów. Zbójecka warownia została zdobyta, a piękna Dorota uratowana przez jej męża. Zapanowała wielka radość, a z przepastnej piwniczki wytoczono beczki ze smakowitymi trunkami. Zdobywcy bawili się, jedli i pili do późnego wieczora, a okrutny Talkenberg wylądował w lochu. Wkrótce za popełnione zbrodnie został ścięty. A kowal Adam z piękną Dorotą żyli oczywiście długo i szczęśliwie.

Na pamiątkę zdobycia zamku pierwszego maja każdego roku, wcześnie rano na jutrznię, z wieży kościoła w Rząsinach dobiegał mieszkańców okolicy radosny dźwięk dzwonów.

źródło: „Miesięcznik Miłośników Gór” Opr. Jacek Pławski na podstawie: Jędrasiak Z., Olszewska E., Wiącek A., Lwóweckie legendy i opowieści, Lwówek Śl. 1995, s. 42-46.

Dodaj komentarz