Zima w górach
Karkonosze, w których występują cechy klimatu wysokogórskiego, nie są aż tak wysokie i mają gorsze warunki narciarskie niż Alpy. Zima trwa tu krócej. Mimo tego sezon zimowy przyciąga w te strony wielu turystów.
Początkowo ludzie bali się tych gór. Pierwsi śmiałkowie, którzy odważyli się zapuszczać w te wówczas nieprzyjazne okolice, z pewnością wędrowali w czasie cieplejszych miesięcy. Z czasem zaczęto wycinać lasy, które gęsto zarastały te tereny i zakładano osady. Mieszkańcy tych osad i bud pasterskich rozrzuconych na zboczach żyli tu przez wszystkie pory roku. Zimą, gdy śnieg zasypywał wszystko w koło, poruszali się na karplach. Były to drewniane obręcze, przeplecione sznurkami i przywiązywane do butów (takie dawne rakiety śnieżne). Karple różnego kształtu były używane do końca XIX wieku, kiedy to upowszechniło się narciarstwo.
Wyżej na stokach śniegu bywa tak dużo, że wzdłuż ścieżek wbijano wysokie tyczki, które wskazywały drogę. Zejście z wyznaczonej tras groziło zabłądzeniem w czasie burzy śnieżnej i zamarznięciem albo wpadnięciem w jakąś przepaść.
Emigranci z Alp, którzy zaczęli przybywać w te strony, przywieźli ze sobą „rogate sanie”. Nazywano je „rogate”, ponieważ płozy były wygięte wysoko do góry. Pod górę sanie były ciągnięte przez ludzi lub konie, natomiast w dół zjeżdżały same tylko prowadzący je człowiek, który siedział z przodu i trzymał się płóz, kierował nimi nogami. Początkowo sanie te mieszkańcy używali w życiu codziennym do zwożenia z wyrębu drewna i różnych innych rzeczy. Gdy rozpoczął się rozwój turystyki, „rogate sanie” zaczęto wykorzystywać do wożenia turystów. Najpierw wykorzystywano do tego duże sanie drwali. Potem pojawiły się lekkie sanki z fotelem dla pasażera. Było wielu chętnych na taką przejażdżkę, która zapierała dech w piersiach, niczym kolejka górska w wesołym miasteczku.
Z czasem rozwinęło się saneczkarstwo. Istniało kilka torów, z których najdłuższy i najpopularniejszy o długości 8 km prowadził od schroniska Księcia Henryka nad Dużym Stawem przez Polanę do Wangu, a nawet dalej do Miłkowa. Inne trasy prowadziły bezpośrednio z Polany do Karpacza.
Pod koniec XIX wieku zaczęto jeździć na nartach, które stopniowo wyparły sanki. Na nartach zjeżdżano i skakano. W 1903 r. w Bierutowicach obecnie (Karpacz Górny) założono klub narciarski, który w 1905 r. zorganizował pierwsze zawody narciarskie. W 1906r. zbudowano tor bobslejowy, a w 1912 r. pierwszą skocznię narciarską koło „Orlinka”. Tą pierwszą skocznię zastąpiono w 1946 r. również drewnianą zbudowaną pod kierunkiem Stanisława Marusarza. Po zniszczeniu starej przez wichurę, w 1980 r. wzniesiono nową skocznię o konstrukcji stalowej. Jest to największa skocznia narciarska w Sudetach o punkcie konstrukcyjnym 85 m. Na koniec stycznia 2004r. odbyły się na niej Mistrzostwa Polski w skokach na średniej krokwi. W zawodach tych zwyciężył Adam Małysz, oddając skok długości 94,5 m.
Mimo, że Karkonosze są dość dostępne, to jednak nie są zbyt bezpieczne. Od najdawniejszych czasów były to góry groźne, szczególnie zimą. Prawie każdego roku notuje się tu śmiertelne wypadki. Powodem ich jest bardzo ostry klimat z gwałtownymi zmianami pogody. Niespodziewane nadejście mgły albo podobne do orkanu zawieje śnieżne. Niejeden niefrasobliwy narciarz lub turysta z powodu takiego nagłego załamania pogody tracił orientację i stawał się ofiarą nawałnicy. W górach zawsze zdarzały się zabłądzenia i zamarznięcia, upadki w przepaść i zasypania przez lawiny. Nawet doświadczeni górale, obeznani z terenem mieszkańcy lub członkowie GOPRu podczas akcji ratunkowych w szalejących śnieżnych burzach na nieosłoniętych zboczach muszą bardzo uważać, żeby nie stracić życia.
W Kotłach polodowcowych i na urwistych zboczach tworzą się ogromne nawisy śnieżne, z których schodzą lawiny. Zapiski już z połowy XVII wieku wspominają o związanych z nimi tragediach. W bardziej współczesnych nam czasach, w 1902 r. lawina zniszczyła nowo zbudowane schronisko w Kotle Łomniczki. Jednak największą tragedię spowodowała lawina, która zeszła 20 marca 1968 r. w Kotle Białego Jaru.
Z relacji wynika, że tego dnia była piękna pogoda, wiał tylko silny wiatr. Białym Jarem szła wycieczka radzieckich nauczycielek, które w nagrodę przyjechały w Karkonosze. Prowadził je niedoświadczony przewodnik z Warszawy. Prawdopodobnie grupa sama podcięła lawinę, choć zaraz po wypadku mówiono, że mógł ją wywołać samolot odrzutowy, którzy przekroczył barierę dźwięku. Czoło lawiny miało ponad 20 m i wykosiło wszystkie stojące na drodze drzewa. Zginęło wówczas 19 osób. Ekipy ratownicze wyciągały zwłoki przez ponad tydzień. Ostatnią zasypaną osobę turyści przypadkiem znaleźli po dwóch tygodniach.
Przy Śląskiej Drodze ustawiono potem pomnik z głazów na pamiątkę tej tragedii, ale jego też zniszczyła lawina.
Na zboczu Kotła Łomniczki znajduje się symboliczny Cmentarz Ofiar Gór. 22 października 1985 r. na skalnej ścianie umieszczono metalowy krzyż, a na pobliskich głazach mocowane są tablice upamiętniające osoby (przewodników, ratowników, polskich himalaistów), którzy zginęli w górach. Niestety z roku na rok przybywa ofiar i nowych tablic na tym cmentarzu.
Jeśli jednak turysta lub narciarz posiada dobre buty i ubranie chroniące przed wiatrem, bacznie obserwuje pogodę i nie zbacza z wyznaczonych szlaków, na pewno bezpiecznie powróci z gór, a w pamięci zostaną mu niezapomniane przeżycia.
Karkonosze w zimowej szacie przyciągają wielu turystów. Ludzie przyjeżdżają nie tylko dlatego, żeby pojeździć na nartach, ale też dla tych zimowych widoków, które tu w górach są przepiękne. Gdy osiądzie szadź albo spadnie śnieg, każda skała nabiera nowego kształtu. Doskonale znane obiekty czy widoki ulegają najdziwniejszym przeobrażeniom. Śnieg i szron szczególnie dekoracyjnie wygląda na drzewach, krzewach i nawet trawach.
Wspaniałe są zimowe dni podczas pięknej pogody. Często zdarza się, że w górze na zboczach jest o 10°C cieplej niż w dolinie. W przejrzyste dni przy wysokim ciśnieniu atmosfera nad górami ogrzewa się, podczas gdy zimne powietrze spływa w doliny i tam tworzy jeziora chłodu (zjawisko inwersji). Wędrówka na nartach przez wysokogórskie płaszczyzny, potem odpoczynek w słońcu od zawietrznej strony schroniska są wspaniałym przeżyciem.
Iwona Gucwa
bardzo dobry artykuł!
super;)!!!