Obraz Jeleniej Góry oczami reportera

Gdyby mi, co nie daj Boże, przyszło zakładać jakąś jeleniogórską organizację, nazwałbym ją Puste Miasto. Może trochę na przekór ugrupowaniu, co w nazwie ma wspólnotę. Wspólnoty mają swoje dobre i złe strony. Na przykład domy, które są we władaniu wspólnot lokatorskich, sypią się. Miasto zresztą też.

Po niedzielnym objeździe Jeleniej Góry w niedzielne listopadowe, szarawe i chłodne popołudnie, zauważyłem, że pustka w mieście jest elementem dominującym jesiennej stolicy Karkonoszy. Wymarzona pora dla fotografików, którym w kadrze przeszkadzają ludzie. W ogóle czas wyśniony dla mizantropów, bo na ulicach prawie człowieka nie uświadczysz.

Na tle tej listopadowej pustki, kiedy przecież jeszcze nie jest ani ciemno, ani bardzo zimno, szczególnie w oczy rzucają się jeleniogórskie grzechy główne, który – kiedy po mieście kręci się sporo ludzi – nie widać. Wiem, że niewiele da kolejne opisywanie walących się tynków z kamieniczki przy ul. Konopnickiej, czy pomazanego przez bezmózgowców domu na rogu Krótkiej i Długiej. Ktoś tam urządził sobie sklep w wielce pasującą do tego miejsca nazwą – Szyk.

W pustym mieście właśnie nazwy punktów usługowych, gabinetów kosmetycznych zwłaszcza, kolą w oczy. Mamy bowiem, na przykład – Centrum Kosmetologii, gabinet kosmetyczny Hipnoza (o hipnozie ma słowa poza samą nazwą), mydlarnię Pokussę, fryzjerów i innych specjalistów od poprawy wizerunku ludzkiego, Niektóre mają pięknie oświetlone siedziby w kamienicach, które sprawiają wrażenie totalnego rozkładu. I same wymagają kuracji nie tylko kosmetycznej…

Jeleniogórzanie o siebie potrafią zadbać. Panie strzelają sobie najnowsze tipsy, panowie wdzięczą się przed fryzjerskimi lustrami. Ale jakoś tej dbałości nie widać po właścicielach domów, którzy swoją własność mają w poważaniu. Przy Wojska Polskiego, blisko przystanku, dumna tabliczka: Wspólnota mieszkaniowa. Co z tego, że mur się rozpada i widać chyba pięć warstw farby, z czego najtrwalsza jest spodnia, niemiecka? Jest wspólnota, a jak rządzi?

Inne wspólnoty lokatorskie obwiesiły starsze budynki antenami satelitarnymi wszystkich możliwych platform cyfrowych. Widać bardzie owe wspólnoty pasjonuje cukierkowy obraz z telewizorów, który skutecznie pozwala zapomnieć o zszarzałej rzeczywistości i łuszczącym się tynku domu, w którym mieszkają.

Rozumiem: nie ma pieniędzy. Zakup zestawu TV satelitarnej z telewizorem lcd, a nawet plazmą w promocji, jest ważniejszy niż modernizacja elewacji własnej chałupy. Normalne, bo przecież telewizja tańsza, i choć coraz gorsza jakościowo, ciągle gromadzi przed odbiornikami miliony oglądające życie w luksusowych rezydencjach bohaterów seriali. Oglądaczom wystarczy sypiąca się i pusta w niedzielne popołudnie Jelenia Góra.

Tak oto zachęcam miejskich włodarzy do promocji stolicy Karkonoszy nowym sloganem: puste miasto, wymarzona pustelnia dla zmęczonych wielkomiejską cywilizacją postępu, odskocznia od hałaśliwej codzienności przeludnionych o każdej porze dnia Warszawy, Wrocławia, czy Poznania.
Bo chyba rzeczywiście coś jest w tej jeleniogórskiej pustce z wyrastającymi jak grzyby po deszczu gabinetami kosmetologii stosowanej. W niedzielne popołudnie, co zrozumiałe, również pustymi.

Źródło: Konrad Przezdzięk jelonka.pl

Dodaj komentarz