Szefowie wrocławskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych wpadli na pomysł, jak uratować kilkadziesiąt zabytkowych pałacyków na Dolnym Śląsku, które popadają w ruinę.
Agencja chce przekazać część swoich gruntów samorządom. Te, w porozumieniu np. z deweloperami, budowałyby na tych gruntach mieszkania, ale przy okazji też powstałyby lokale socjalne dla dotychczasowych lokatorów pałacyków. Po wyprowadzce ludzi zabytek można by sprzedać.
To pomysł, który mógłby rozwiązać patową sytuację. Agencja nie ma pieniędzy na remonty niszczejących pałacyków. A tych, w których mieszkają ludzie, nie może sprzedać. Mieszkańcy też nie mogą wykupić lokali, w których mieszkają, bo to obiekty zabytkowe. I koło się zamyka. Niestety, realizację dobrego pomysłu blokują przepisy.
– To naprawdę dobry pomysł. Problem tylko w tym, by te tereny miały plany zagospodarowania przestrzennego, które przewidują tam budowę mieszkań – mówi Stanisław Haczkiewicz, prezes wrocławskiej firmy deweloperskiej AS-BAU.
Jak się okazuje, przedstawiciele samorządów gotowi są zmieniać plany zagospodarowania przestrzennego terenów przekazanych im przez ANR. Ale już do budowy mieszkań samorządy się nie palą.
– W naszym przypadku chodzi o teren w Sadkowie – mówi Mieczysław Reps, zastępca burmistrza Kątów Wrocławskich. – Mogłyby na nim powstać mieszkania, do których przenieśliby się lokatorzy z pałacyków w Sośnicy, Sadkowie i Małkowicach. Ale naszym zdaniem mieszkania dla nich powinna wybudować agencja w porozumieniu na przykład z deweloperem. My możemy udzielić bardzo daleko idącej pomocy.
Repsowi wtóruje Wacław Jaskuła, wójt gminy Kostomłoty: – Omawialiśmy z przedstawicielami agencji sprawę budowy mieszkań dla lokatorów z dworu w Piotrowicach – mówi Wacław Jaskuła. – Gwarantujemy stworzenie planu zagospodarowania przestrzennego. Ale nie będziemy w stanie zbudować tych mieszkań – wyjaśnia.
A agencja sama budować nie może. – Naszym zadaniem jest sprzedaż obiektów, a nie budowa mieszkań – mówi Andrzej Płochocki, p.o. dyrektora wrocławskiego oddziału ANR. – Potrzebna jest więc zmiana przepisów – dodaje.
Janusz Piechociński, poseł PSL, uważa, że prawo można by zmienić. – Idea jest słuszna, trzeba tylko dopracować szczegóły zmiany – mówi Piechociński.
To, że pałace popadają w ruinę, widzą wszystkie dolnośląskie samorządy. I pochwalają pomysł agencji, choć do tej pory nie miały o niej najlepszego zdania. – To, co się dzieje z popegieerowskimi dworkami, zwyczajnie nadaje do prokuratora – przyznaje jeden z legnickich urzędników.
Jednak za tragiczny stan zabytkowych dworków odpowiadają także ich nowi właściciele. – Rolnik, który kupił od agencji 600 hektarów ziemi, a „przy okazji” był na niej pałac, o pałac raczej dbać nie będzie – mówią nieoficjalnie samorządowcy.
Ale bywa też inaczej. – O, choćby pałac przy ul. Nowodworskiej w Legnicy, który, ładnie odrestaurowany, został przerobiony na hotel – mówi Maria Tyzenhauz, miejski konserwator zabytków.
Zagospodarowanie popadających w ruinę pałacyków pochwala Jerzy Guzik, wójt podwałbrzyskiej gminy Marcinowice. To na jej terenie znajduje się pałac Krasków, który kilka lat temu, zrujnowany, trafił w prywatne ręce.
– Teraz jest tam piękny hotel – cieszy się wójt, który chwali pomysł agencji, ale pod jednym warunkiem: – Nie chciałbym, żeby kupujący pałace byli marzycielami, śniącymi o posiadaniu pałacu, którego remont ich przerośnie.
Kilka perełek już udało się uratować. W Kotlinie Jeleniogórskiej, w należącym do rodziny von Küster pałacu w Łomnicy, jest stylowy hotel i restauracja. A w dworku w Karpnikach będzie ekskluzywne spa.
Ludzie chcą kupować zabytki
Nikt nie kryje, że jedyną szansą uratowania pałacyków jest ich sprzedaż. Zainteresowanie zabytkowymi obiektami od kilku lat jest spore. W ostatnim czasie wrocławski oddział Agencji Nieruchomości Rolnych sprzedał za 1,8 miliona złotych pałacyk w Rogoźniku. Do sprzedaży przygotowywane są m.in. urokliwy pałacyk w Ligocie Strupińskiej, spichlerz i stodoła w Osetnie czy ciągle zamieszkały przez lokatorów pałac w Małkowicach.
Edyta Golisz, Ryszard Żabiński – POLSKA Gazeta Wrocławska