Pracownik archiwum okradał zbiory. Do Jeleniej Góry powróciła tylko część z nich.
Policji udało się odzyskać jedynie niewielką część zaginionych 14 lat temu zbiorów. Jeleniogórskie archiwum straciło wówczas 56 dokumentów i 30 starodruków. Najstarsze pochodziły z XIV wieku.
– Straciliśmy między innymi dokument wydany w 1382 roku przez czeskiego króla Wacława. Nadawał on miastu prawa sądownicze – mówi Iwo Łaborewicz, kierownik jeleniogórskiego archiwum. – Zniknął też dokument wydany przez księcia jaworskiego Henryka. W 1341 roku nadał on miastu ważny przywilej gospodarczy, jakim było zezwolenie na budowę kiełbasiarni.
Sprawa kradzieży do dziś nie została wyjaśniona. Złodzieja nikt nie złapał za rękę, działania policji również spełzły na niczym. Jednak pracownicy archiwum nie mają wątpliwości, że zbiory wynosił jeden z ich kolegów.
– Zachowywał się dziwnie i jako jedyny nie zgodził się na badanie wykrywaczem kłamstw. Wiemy też, że proponował komuś sprzedaż dokumentów i starodruków – wspomina Łaborewicz.
Krótko po tym zrezygnował z pracy. Kradzieże ustały. Po tych doświadczeniach kierownictwo ograniczyło dostęp do najcenniejszych zbiorów: obecnie są przechowywane w oddzielnym pomieszczeniu.
Opisy skradzionych przedmiotów trafiły do międzynarodowej ewidencji zrabowanych zabytków, ale dotychczas nie udało się odzyskać większości z nich. Kilka lat temu, przypadkiem, na dwie XVIII-wieczne księgi ze zbiorów archiwum Iwo Łaborewicz natknął się na jednej z aukcji w Warszawie.
Sześć zabytkowych pergaminów odzyskała ostatnio policja w Szczecinie. Wszystkie sygnowane cesarskimi lub królewskimi pieczęciami.
Najstarszy dokument pochodzi z 17 sierpnia 1398 roku. Został wystawiony przez Wacława, króla czeskiego. Potwierdza prawa nadane wcześniej Jeleniej Górze przez księcia Bolka i księżną Agnieszkę. Inny rękopis to wydany w 1767 roku akt nadania rodzinie Charwath dóbr w Maciejowej. Widnieje pod nim pieczęć cesarza austriackiego Karola IV Luksemburskiego.
Policjanci na trop skradzionych dokumentów trafili dzięki anonimowej informacji. Znaleziono je w jednym z antykwariatów. Ich ostatni właściciel twierdzi, że kupił je na rynku staroci w Jeleniej Górze.
Do najgłośniejszej w Polsce kradzieży doszło w bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zginęło stamtąd 59 starodruków i inkunabułów, z których odzyskano tylko 17. Sprawców kradzieży do tej pory nie wykryto; wśród podejrzanych byli pracownicy biblioteki.
Rafał Święcki – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl