Jeśli masz pomysł na mały biznes w swojej wsi lub miasteczku i chcesz zatrudnić jedną lub dwie osoby, możesz liczyć nawet na 100 tys. zł unijnej dotacji. Z kolei temu, kto zatrudni pięć lub więcej osób, Unia może dołożyć nawet 300 tys. zł.
Minister rolnictwa podpisał 17 lipca rozporządzenie w tej sprawie. Określił w nim szczegółowe zasady korzystania z pieniędzy przyznanych nam przez Unię Europejską.
Nowy unijny program pod nazwą Tworzenie i Rozwój Mikroprzedsiębiorstw (w ramach programu rozwoju obszarów wiejskich na lata 2007-2017) ma odmienić polską prowincję i pomóc m.in. tym rodzinom, które nie mogą utrzymać się ze swoich gospodarstw. To ogromna szansa na rozwój małych miasteczek i popegeerowskich wiosek.
Bożena Mulik, prezes stowarzyszenia Partnerstwo Izerskie, działającego na Dolnym Śląsku, uważa, że każde takie wsparcie dla wsi jest bardzo potrzebne. Według niej nowy program unijny to szansa dla tych, którzy chcą zakładać np. zakłady fryzjerskie. Powinna się też rozwinąć agroturystyka i związana z nią gastronomia, czy choćby powstać wypożyczalnie rowerów.
Także Mieczysław Świątek, rolnik z podjeleniogórskiej Starej Kamienicy, z nadzieją patrzy na plany ministerstwa. Bo na wsi usług jest za mało.
– Brakuje części do maszyn rolniczych i firma naprawiająca takie maszyny czy sprzedająca części na pewno miałaby szanse na sukces. O naprawie pralki czy lodówki też można tylko pomarzyć – skarży się Świątek.
Sami drobni przedsiębiorcy narzekają, że robienie interesów na prowincji to dziś wielkie ryzyko.
– Włożyłem duże pieniądze w modernizację i automatyzację gorzelni – mówi Ryszard Wojtasiewicz z Jędrzychowa w dolnośląskiej gminie Polkowice. – Co z tego, skoro nie ma zbytu na polski spirytus? Chyba zamknę tę gorzelnię i poczekam na lepsze czasy. Kiedyś namawiali nas, żebyśmy trzymali dużo trzody i bydła. Kiepsko na tym wyszliśmy.
Czy Wojtasiewicz sięgnie po unijną pomoc? Po chwili zastanowienia przyznaje, że myśli teraz o założeniu przedsiębiorstwa melioracyjnego.
Kto będzie mógł wystąpić o pieniądze z Unii?
– Te środki będą przeznaczone dla mikroprzedsiębiorstw z dwunastu branż – wyjaśnia Marek Kassa, rzecznik Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. – Najogólniej mówiąc, chodzi o sprzedaż hurtową i detaliczną, roboty i usługi budowlane, usługi turystyczne i transportowe.
Czyli pieniądze z programu pójdą na działalność pozarolniczą. Szczegółowy wykaz form działalności, które może dofinansować unijny program, znajduje się na stronie: www.arimr.gov.pl
To właśnie za pośrednictwem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie trzeba się starać o pieniądze. Problem w tym, że nawet ARiMR nie zna na razie terminu uruchomienia programu, bo to zależy od Ministerstwa Finansów, które przelewa środki na konto Agencji. Projekt ma ruszyć do końca roku, wg naszych informacji może to nastąpić już jesienią.
Nie wiadomo jednak, ilu wnioskodawców zobaczy unijne pieniądze jeszcze w tym roku, ponieważ Agencja ma trzy miesiące na rozpatrzenie wniosków.
Za to wiadomo, że będzie tych pieniędzy niemało, bo na cały program do 2013 roku przewidziano ponad miliard euro, a w pierwszej, czyli tegorocznej, turze do właścicieli małych przedsiębiorstw trafią 102 miliony euro.
Starający się o te środki muszą spełnić pewne warunki. W mikroprzedsiębiorstwach nie wolno zatrudnić więcej niż dziesięć osób, a ich obroty nie mogą być większe niż 2 mln euro rocznie. Agencja przyzna przedsiębiorcy taką kwotę, jaką wcześniej wydał na stworzenie miejsc pracy.
Z unijnej refundacji będzie mógł skorzystać mieszkaniec terenów wiejskich, który nie ukończył jeszcze sześćdziesiątego roku życia. Może już mieć firmę lub dopiero ją zakładać, ale nie może podlegać w pełnym zakresie przepisom o ubezpieczeniu rolników w KRUS. Musi być za to zarejestrowany w ZUS.
Zanim pieniądze pojawią się na koncie, trzeba będzie wykazać się determinacją. I nie chodzi tylko o trudności związane z wypełnianiem unijnych wniosków. Także o to, że nie będą ich prawdopodobnie przyjmować powiatowe oddziały Agencji.
Co to oznacza? To, że drobny przedsiębiorca z Bolesławca na Dolnym Śląsku, aby złożyć wniosek, będzie musiał jechać 100 km do Wrocławia. Prawdopodobnie niejeden raz, bo rzadko zdarza się, aby wnioski nie wymagały uzupełnień.
Nawet 300 tys. zł można dostać na drobny biznes. Dzięki Unii zmienia się obraz polskiej prowincji.
Bernard Łętowski, Ryszard Żabiński – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl