Sprawdziliśmy, jak władze dbają o mieszkańców. Zwyciężył Wołów, Wrocław dopiero dziewiąty.
Władze niespełna czternastotysięcznego Wołowa najlepiej spośród 26 stolic powiatów na Dolnym Śląsku dbają o to, by miasto było przyjazne dla mieszkających w nim ludzi. Tak wynika z rankingu przygotowanego przez reporterów „Polski-Gazety Wrocławskiej”.
Zestawiliśmy 10 różnych kryteriów, które – naszym zdaniem – decydują o jakości życia w mieście i o tym, czy jest ono przyjazne dla mieszkańców. Wybieraliśmy przede wszystkim takie, na które bezpośredni wpływ mają miejscy urzędnicy. W każdej z kategorii przyznawaliśmy punkty 10 najlepszym miejscowościom.
Okazuje się, że to właśnie samorządowcy z Wołowa nie zaglądają głęboko do portfeli mieszkańców. Miasto ma rozsądne ceny wody, czynsze za mieszkanie komunalne i niezbyt wysokie stawki podatku od gruntu. Nie pobiera też opłat za parkowanie w centrum czy za posiadanie psa. Wołów zdobył też punkty za połączenia kolejowe, liczbę miejsc w przedszkolach w odniesieniu do liczby mieszkańców. Doceniliśmy również to, że urzędnicy raz w tygodniu, we wtorki, przyjmują mieszkańców aż do godz. 17.00.
– Miło to słyszeć – komentuje wyniki rankingu Witold Krochmal, burmistrz Wołowa. – Oczywiście, naszym celem jest ułatwienie życia mieszkańcom, ale nawet nie spodziewałem się, że wychodzi nam to najlepiej na Dolnym Śląsku – przyznaje. I dodaje, że w jego mieście jest jeszcze wiele do zrobienia. Chodzi na przykład o brak kina czy wysokie bezrobocie.
– Pierwszą niedogodność nadrabiamy, organizując wiele ciekawych festiwali w ciągu roku. Między innymi taki, podczas którego mieszkańcy mogą oglądać filmy w domu kultury – opowiada Witold Krochmal. – Jeżeli chodzi o nie najlepszy wskaźnik bezrobocia, to w najbliższym czasie będzie on się na pewno zmniejszał dzięki rozwojowi strefy ekonomicznej – dodaje burmistrz. Podkreśla też, że liczby nie zawsze oddają rzeczywistość, bo od wielu przedsiębiorców urzędnicy dostają sygnały, że brakuje im rąk do pracy.– Mamy też takie atrakcje, którymi nie może pochwalić się nawet Wrocław – chwali się samorządowiec. Podaje przykład odkrytego basenu z podgrzewaną wodą, który w niektóre dni jest otwarty aż do godz. 19 – z myślą o mieszkańcach, którzy pracują we Wrocławiu i później wracają do domu.
Stolica Dolnego Śląska zajęła w naszym rankingu dopiero 9. miejsce, głównie ze względu na wysoką cenę wody, czynsz za mieszkanie komunalne oraz opłaty za parkowanie w centrum.
– To potwierdza powszechnie znany fakt, że niekoniecznie miejskie molochy są przyjazne dla mieszkańców – komentuje prof. Jan Maciejewski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego. – W najbardziej rozwiniętych krajach europejskich ludzie równie chętnie przenoszą się do mniejszych ośrodków, traktując je jako swoje małe ojczyzny. Takie miejsca są przez ludzi bardzo cenione – wyjaśnia profesor.
Dlaczego tak się dzieje? Naukowiec podaje kilka powodów, zapewniając, że nie jest szczególnie zaskoczony dobrymi wynikami Wołowa czy Środy Śląskiej w zestawieniu z Wrocławiem.
– Pomijając tak oczywisty fakt, że duże miasto oznacza wysokie ceny, należałoby podkreślić, że w kilkunastotysięcznym mieście ludzie mogą łatwiej sygnalizować władzy swoje potrzeby – twierdzi prof. Maciejewski. – Ponadto burmistrza poza urzędem można znacznie łatwiej niż w dużym mieście spotkać na ulicy. To doskonała okazja, by zwrócić mu uwagę na brak chodnika czy uciążliwą dziurę na ulicy, z której urzędnik musi się wytłumaczyć i najczęściej zapewnić, że się tym zajmie – zauważa naukowiec.
Zdaniem ekspertów, ten bezpośredni kontakt władzy z wyborcą powoduje, że mniejsze miejscowości zbliżają się do idealnego modelu demokracji bezpośredniej.
– W mniejszym mieście ludzie lepiej pamiętają, że polityk nie dotrzymał obietnicy. Mniejszy wpływ ma tutaj umiejętne kreowanie wizerunku władzy, które jest możliwe w większym mieście. W mniejszym ludzie prędzej rozliczą władzę w oparciu o realne efekty jej pracy – twierdzi prof. Maciejewski.
Co ocenialiśmy
W rankingu każde miasto ocenialiśmy biorąc pod uwagę 10 kryteriów: stawkę czynszu w mieszkaniach komunalnych, cenę wody dla mieszkańców, stawkę podatku od nieruchomości (nieruchomość mieszkalna), wysokość opłaty za parkowanie w centrum, wysokość rocznej opłaty z tytułu posiadania psa, liczbę miejsc w przedszkolach i liczbę bibliotek (obie odniesione do liczby mieszkańców). Analizowaliśmy też stopę bezrobocia w powiecie i to, czy w danym mieście przynajmniej raz w tygodniu urząd miejski pracuje dłużej niż do godz. 16. Sprawdzaliśmy również, czy miasto ma połączenia kolejowe z innymi miejscowościami i czy zatrzymują się w nim pociągi pospieszne.
Jerzy Wójcik, Michał Gigołła Współpraca: EWE, KACZ – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl