Z czasem sanie oddawały coraz większe usługi w gospodarstwie domowym, transporcie leśnym. Z czasem stały się nieodzownym atrybutem turysty oraz entuzjasty i rywalizacji sportowej w górach. Wiele nazw zwyczajowych w miejscowościach podkarkonoskich do dziś nosi nazwy traktów saneczkowych, ścieżek, torów. Świadczy to niezbicie o dużej popularności tej formy transportu.
Pierwszy zjazd na saniach rogatych udokumentowany na piśmie odbył się w 1737 r. podczas powrotu z wyprawy do Małego Stawu. Tymi pierwszymi osobami byli: jeleniogórski doktor Gottlieb Lindner i jego pięciu towarzyszy. Pragnęli oni zbadać przyczyny i skutki zejścia lawiny w tym zakątku Karkonoszy. Z powodu złej pogody przenocowali w jednej z bud pasterskich, a następnego dnia zostali zwiezieni saniami rogatymi.
Natomiast pierwszy prawdziwie turystyczny zjazd dla przyjemności miał miejsce w 1815 r. Odbyło się to na trasie długości 7 km, od schroniska na Przełęczy Okraj (Grenzbaude) do zajazdu „Pod Złotą Gwiazdą” w Kowarach (wejście trwało 2 godziny, zjazd około 20 minut). Powodzenie tego przedsięwzięcia spowodowało, że właściciele gospód: Stefan Hubner na Przełęczy Okraj i Karl Nagel w Kowarach dogadali się i zorganizowali coroczne zimowe zjazdy turystyczne saniami rogatymi. Jak podają zapiski, podczas jednej z zim zorganizowano tam właśnie ponad tysiąc zjazdów. W drodze powrotnej, ze względu na bezpieczeństwo, goście byli przywiązywani pasem umocowanym do oparcia.
Jedną z najstarszych relacji o zjeździe na saniach rogatych z Przełęczy Okraj są wspomnienia feldmarszałka, hrabiego von Gneisenau (ówczesnego właściciela pobliskich Mysłakowic), który odbył tę wycieczkę w 1817 roku i opisał w wydanej drukiem książce „Życie rodu Gneisenau” (Das Leben Gneisenau’s). Zjazd na saniach uznał „za wielką przyjemność, która wkrótce stanie się wielką i powszechną modą. Już wcześniej wpadli na to przewożący zimą w saniach rogatych drewno z Czech do Kowar”. I były to, jak się później okazało słowa prorocze.
W rozbudowanej przez Hubnera winiarni na Przełęczy Okraj przygotowano dla gości poczęstunek oraz inne przyjemności przy muzyce, w tym tańce. Bardzo chwalono elegancki wystrój gospody Hubnera oraz dobre, chociaż drogie jedzenie, dobrą kawę oraz przednie węgierskie wino. Goście mogli korzystać też ze schroniska po austriackiej stronie granicy (dzisiejsze Czechy), które również otwarte było w zimie. Początkowo była to rozrywka elitarna, dla zamożnego towarzystwa. Ale to zaczęło powoli się zmieniać.
Złota era sań rogatych
Już na początku XIX wieku Karkonosze były najlepiej zagospodarowanym i najczęściej odwiedzanym pasmem górskim w Europie. Nic dziwnego – w końcu było to najwyższe pasmo górskie dynamicznie rozwijającego się w tym czasie najpierw państwa pruskiego, a później zjednoczonych Niemiec.
Pod koniec XIX wieku popularność zwolenników zjazdów znacznie wzrosła co wymusiło wytyczenie kolejnych tras w innych częściach Karkonoszy – zjazdy do Jagniątkowa, Sobieszowa, Karpacza, Szklarskiej Poręby, oraz na stronę Czeską. Zjazdy saniami rogatymi z innych schronisk karkonoskich mogły być zrealizowane dopiero po zlikwidowaniu nierówności na ścieżkach i stworzeniu odpowiednich „torów” zarówno do zjazdu, jak i wjazdu zaprzęgu końskiego. Zjazdy saniami rogatymi z Petrovki (Petersbaude) po stronie czeskiej i ze schroniska na Hali Szrenickiej (Neue Schlesische Baude) rozpoczęły się około 1860 roku. Powodzeniem cieszyła się, po rozbudowie schroniska w 1896 roku trasa spod Strzechy Akademickiej (Hampelbaude) do Karpacza. Trasę ze schroniska Księcia Henryka do Karpacza wytyczono i uruchomiono zima 1899/1900 (w roku powstania schroniska). Popularne też były zjazdy: Przesieka – Spindlerova bouda (Spindlerbaude), Jagniątków – Petrovka, Szklarska Poręba – schronisko na Hali Szrenickiej oraz po czeskiej stronie: Spindlerova bouda – Petrovka.
Sport ten ciągle zyskiwał nowych zwolenników. W 1896 roku dla turystów przygotowano już około 3000 sań rogatych i tyleż koni zaprzęgowych. Utworzono nawet zrzeszenie wozaków broniące interesów i regulujące stawki na poszczególnych trasach. Rozwinęła się dodatkowa infrastruktura, przejścia graniczne, komora celna.
Ruch turystyczny nabrał charakteru masowego, na co niewątpliwie miało wpływ uruchomienie połączeń kolejowych Karkonoszy z Berlinem i Wrocławiem w 1866 roku oraz reklama regionu prowadzona przez założone w 1880 roku Towarzystwo Karkonoskie (RGV), którego statutowym celem było propagowanie turystyki górskiej, wytyczanie szlaków turystycznych, ochrona przyrody.
Ze zwiększonego ruchu turystycznego profity zbierali również restauratorzy i właściciele pensjonatów i schronisk. Miejscowa ludność, oprócz rolnictwa i upadającego już wówczas tkactwa zyskała nowy sposób zarobkowania – usługi turystyczne. Zimowy zjazd saniami rogatymi stał się, oprócz wejścia na szczyt Śnieżki w sezonie letnim jedną z popularniejszych atrakcji turystycznych. By zwiększyć jeszcze komfort jazdy modyfikowano sanie dodając na przykład wygodny fotel z wyściółką, z tyłu zaokrąglone oparcie itp. Ceny były uregulowane cennikiem i wynosiły, w zależności od długości trasy od 5 do 16 marek. Szczególne zainteresowanie wzbudzali kierujący saniami przewodnicy. Ich zręczność i zuchwałość dostarczały niezapomnianych wrażeń turystom. W tamtych czasach przełomu XIX i XX wieku każdej zimy zarówno amatorów zjazdów na saniach rogatych, jak i saneczkach szacowano na kilka tysięcy. Była to rozrywka coraz bardziej popularna wśród turystów, nie uprawniana nigdzie więcej.
Źródło
Powyższe teksty są fragmentami następujących artykułów:
– Jerzy Jakubów, Lokalna atrakcja turystyczna sezonu zimowego – sanie rogate reaktywacja,Twój Doradca, Rolniczy Rynek.
– Elżbieta Ratajczak, Zjazd na saniach rogatych – rozwój turystyki w Karkonoszach.
Literatura
– B. Lessenthin, Riesengebirge im Winter, Breslau 1901.
– K. Kułakowska, E. Ratajczak, Graficy kowarscy w XIX w., Kurier Kowarski, nr 1-4 (73-76), 2002.
– Materiały własne Urzędu Miejskiego w Kowarach.
Idea sani rogatych powraca
Po drugiej wojnie światowej zaprzestano zjazdów. Stało się tak nie dlatego, że tego typu rozrywka przestała już ludzi bawić. Wręcz przeciwnie. W trudnym powojennym czasie ludzie łaknęli każdej formy zabawy by odreagować stres nagromadzony przez sześć lat tego zbrojnego konfliktu. Brak zainteresowania zjazdami był skutkiem zamieszania powojennego i wszechobecnych migracji ludności. W końcowym efekcie praktycznie całkowita wymiana ludności w śląskiej części Karkonoszy odcięła mieszkającą tu teraz ludność od korzeni i górskiej tradycji. Brak autochtonów, niepopularność spuścizny zostawionej przez mieszkających wcześniej w Karkonoszach Niemców, oraz brak wiedzy na temat wykorzystania tutejszych warunków oraz zasobów w celach turystycznych i rozrywkowych spowodowało, że pamięć zjazdów na saniach rogatych w polskich Karkonoszach praktycznie przestała istnieć.
Upłynęło pięćdziesiąt lat. Wszystko się zmieniło. Mieszkańcy tzw. ziem odzyskanych zaczęli odkrywać tożsamość swoich miast i wsi. To co odkryto powoli zaczęto oswajać i przyjmować jako wspólną tradycję przedwojennych i obecnych mieszkańców. Wyrwę w pamięci pokoleń zaczęto z mozołem zasypywać. Kowarzanie nie byli tu żadnym wyjątkiem. Bogata historia zjazdów na saniach rogatych z Przełęczy Okraj do Kowar stała się powszechnie znana na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku.
Nadzieja na rozwój i popularyzację tego zaniechanego przez długi czas sposobu rekreacji przyświecała współczesnym organizatorom „zimowego szaleństwa”. Celem bezpośrednim był wzrost atrakcyjności oferty turystycznej obszaru pogranicza w oparciu o tradycję regionu.
Kilka lat temu zaczęto organizować, corocznie w marcu imprezę pt. „Międzynarodowy Zjazd Saniami Rogatymi”. Turyści odwiedzający w sezonie zimowym Karkonosze mają możliwość czynnego uczestnictwa w zjazdach wyczynowych oraz rekreacyjnych wzbogacając swój program pobytu o oryginalną atrakcję, wpisaną we wspólną tradycję polskich i czeskich Karkonoszy.