Zamek Homole, leżący między Lewinem Kłodzkim a Dusznikami, zamieszkiwał niegdyś możny pan nad wyraz miłujący swoją małżonkę. Ta jednak zakochana w młodym i pięknym rycerzu rozbójniku Hradyszu postanowiła pozbyć się męża. Gdy pewnego dnia pan zamku utrudzony przysnął w swojej zbrojowni, żona wbiła mu w serce sztylet. Jeszcze nie umilkła pieśń żałobna, a już odbył się huczny ślub. Hradysz nie pałał jednak wielką miłością do małżonki, poślubił ją tylko przez chciwość. Ponieważ miał dziewczynę, którą kochał naprawdę i z nią chciał się związać na całe życie, szybko zamordował żonę. Jej ciało pochowano obok pierwszego męża. Szybko rozeszła się wśród ludu wieść, że nie zaznała ona spokoju i jej zjawa błądzi po okolicznych wzgórzach i lasach, przybrana w białą szatę, z pękiem kluczy i sztyletem w rękach.
Po stu latach od tych tragicznych wydarzeń spotkał zjawę pewien młody drwal. Zjawa zaczęła go błagać, aby ulitował się nad jej losem i zdjął z niej czary. Tylko bowiem raz na sto lat przez siedem dni można było to zrobić, a termin upływał za dwa dni.
– Przyjdź jutro w to samo miejsce – powiedziała zjawa – a pojawię się tu jeszcze raz, ale w postaci ohydnej żmii z pękiem kluczy w pysku. Zabij wtedy gada i odbierz klucze, a będę wyzwolona.
Drwal następnego dnia przestraszył się jednak gada i uciekł. Dopiero sto lat później znalazł się śmiałek, który zabił żmiję i wyrwał jej klucze z pyska. Ciało gada rozsypało się w proch, z którego uleciał w niebo śnieżnobiały gołąb, czyli dusza nieszczęśliwej pokutnicy. Klucze otworzyły śmiałkowi drzwi do podziemi homolskiego zamku, gdzie odnalazł niezmierzone skarby. Do torby wrzucił tylko tyle, ile się zmieściło, a po resztę postanowił wrócić później. Zgubił jednak klucze i nigdy już nie odnalazł tego miejsca. Skarby czekają więc na swojego odkrywcę w podziemiach zamku Homole.
źródło: „Miesięcznik Miłośników Gór” Jacek Pławski na podstawie A. Kwaśniewski, Podania dolnośląskie Wrocław1999, s. 83-84.