Goprowcy, przewodnicy sudeccy i turyści z całego kraju wczoraj odwiedzili jedyny w Polsce symboliczny cmentarz ofiar gór w Karkonoszach. Zapalili znicze i położyli kwiaty. Utworzono go w Kotle Łomniczki 24 lata temu, we wrześniu 1985 roku. Choć pomysł założenia cmentarza pojawiał się już dużo wcześniej, bo jeszcze w latach 50. XX wieku.
Gdy w 1979 roku zginęło w Himalajach trzech jeleniogórzan: Jerzy Pietkiewicz, Józef Koniar i Julian Ryznar, a rok później w Karkonoszach himalaista Jerzy Woźnica, w miejscowym PTTK idea odżyła. – Postanowiliśmy, że nie ma co zwlekać. Któregoś ranka pojechaliśmy w góry, a tam w ciągu kilku godzin ustaliliśmy, gdzie stanie krzyż i gdzie będziemy mocować pamiątkowe tablice – mówi Jerzy Pokój, realizator pomysłu i były naczelnik grupy karkonoskiej GOPR. Pracownicy jednego z przedsiębiorstw bezpłatnie wykonali stalowy krzyż.
Cmentarzykiem szybko zainteresował się wydział do spraw wyznań Służby Bezpieczeństwa. Ale funkcjonariusze tajnej policji pomylili Kocioł Łomniczki z Łomnicą i trafili do proboszcza tej podjeleniogórskiej wsi, bo myśleli, że to on postawił krzyż bez ich wiedzy. – Uratował nas wtedy prokurator i zapalony turysta, Wojciech Sobiech, który w jednej z gazet napisał, że przy ustawianiu krzyża pomagali żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza. Wtedy SB dało nam spokój – wspomina Jerzy Pokój.
Dziś na cmentarzu znajduje się kilkanaście tablic upamiętniających ludzi gór. Swą tablicę mają między innymi Wanda Rutkiewicz, jeleniogórscy himalaiści oraz ratownicy Horskiej Slużby – Jan Mesner i Stefan Spusta, którzy zginęli na zboczach Śnieżki, idąc na pomoc rannemu turyście.
Na dolnośląskich cmentarzach kwestowano wczoraj na cele dobroczynne. W Wałbrzychu na cmentarzu przy ul. Przemysłowej zbierane były datki dla biednych. Środki mają być przeznaczone na pomoc osobom bezdomnym zimą. Natomiast na wrocławskim cmentarzu Osobowickim studenci kwestowali na schronisko dla bezdomnych mężczyzn im. brata Alberta.
Rafał Święcki