Mieszkańcy ulicy żyją w parku narodowym i to najwyżej w Polsce. Wspinają się na 1602 metry. Ulica Na Śnieżkę to, według polskiej księgi rekordów i osobliwości, najwyżej położona ulica w Polsce. Bierze swój początek w Karpaczu Górnym na wysokości 830 m n.p.m. i biegnie na sam szczyt Śnieżki, osiągając wysokość 1602 m n.p.m. Różnica wzniesień wynosi zatem 768 m. Cała ulica biegnie przez teren Karkonoskiego Parku Narodowego i – choć znajduje się wysoko w górach – ma swoich stałych mieszkańców.
Przy ulicy Na Śnieżkę znajdują się wszystkie schroniska górskie w Karpaczu. Pierwsza jest Samotnia, następnie Strzecha Akademicka, Dom Śląski i w końcu obserwatorium meteorologiczne na Śnieżce.
O ile w dolnej części ulicy jej mieszkańcom żyje się w miarę normalnie, to mieszkanie powyżej wejścia do parku narodowego wymaga niezwykłego charakteru i wytrwałości. Według mieszkańców są tu tylko dwie pory roku. Zima trwa siedem miesięcy, potem przychodzi lato. Wiatr potrafi wiać przez wiele dni z prędkością huraganu.
Nie pozostaje to bez wpływu na psychikę. Mieszkający i pracujący tu ludzie nieraz bez powodu robią się drażliwi. Niektórzy nie wytrzymują nawet kilku dni. Zdarzało się, że z pracy w obserwatorium na Śnieżce nowi pracownicy rezygnowali już po pierwszym dyżurze.
Wysoko w górach brakuje rozrywek. Jest tylko ciężka praca i sen. Pracownicy wymieniają się co dwa tygodnie. W podobnym systemie pracują meteorolodzy na Śnieżce. Dzierżawcy schronisk mieszkają tu na stałe.
Zapasy do schronisk trzeba zacząć przywozić już w czerwcu. Gdy ulicę zasypie śnieg, nikt już nie wwiezie np. ponad 100 ton opału do Strzechy Akademickiej. Do transportu służy schronisku cała flotylla pojazdów. Jest stara terenowa ciężarówka z lat 60. Dzierżawca ma też śnieżny czeski łazik o nazwie Lawina, który zimą wwozi bagaże turystów.
Niektórzy z nich są zaskoczeni, że do schroniska nie mogą dojechać samochodami. Wjazd na ulicę Na Śnieżkę mają bowiem jedynie pojazdy z przepustkami. Nie dociera tu poczta. Trzeba po nią schodzić do urzędu pocztowego w mieście. Nie zawsze tak było. Przed laty pracował tu słynny listonosz, który przez 37 lat wnosił na szczyt Śnieżki przesyłki i odbierał pocztę ze schronisk.
Ktoś nawet obliczył, że wchodząc codziennie na najwyższy szczyt Karkonoszy, przeszedł odległość równą prawie trzykrotnemu obwodowi Ziemi.
Zaproście nas do siebie. Czekamy na mejle: alina.gierak@gazeta.wroc.pl
Oni tu mieszkają:
- Mirosław Godyń. Mieszkam przy ulicy Na Śnieżkę od urodzenia. Przez wiele lat mieszkałem na dole ulicy pod numerem 1. Obecnie jestem dzierżawcą schroniska Strzecha Akademicka i mam numer 18. By na stałe pracować w górach, trzeba mieć silny charakter i bardzo to lubić, bo tu nie da się zarobić wielkich pieniędzy, a praca jest ciężka. Tu wszyscy robią wszystko. Barman nie jest tylko barmanem. Gdy trzeba odśnieżyć dojście, to odśnieża. Jak nie można dojechać, to wnosi setki kilogramów zaopatrzenia na plecach.
- Piotr Krzaczkowski. Jestem kierownikiem obserwatorium meteorologicznego na Śnieżce. Pracuję i mieszkam na szczycie od 1991 roku. Zwykle mój dyżur trwa 8-10 dni. Po nim mam od dwóch do trzech tygodni wolnego. Do obserwatorium dojeżdżam wyciągiem, gdy warunki na to pozwalają. Gdy wyciąg jest nieczynny, maszeruję około godziny, ale zdarzało się, że w trudnych warunkach pokonywałem ten odcinek przez kilka godzin. Mimo trudów, uwielbiam swoją pracę i nie zamieniłbym jej na żadną inną. Podobnie jak moi współpracownicy. Góry wciągają.
Blaski i cienie
- Wyjątkowe miejsce z piękną przyrodą.
- Tuż obok znajdują się stoki narciarskie i szlaki turystyczne.
- Blisko do czeskich schronisk i stacji narciarskich.
- Cisza i spokój, oderwanie od cywilizacji.
- Możliwość spotykania ciekawych ludzi wędrujących po górach.
- Trudy życia wysoko w górach.
- Monotonna pogoda, która negatywnie wpływa na psychikę.
- Częste braki energii elektrycznej.
- Zimą zasypana droga uniemożliwia dojazd.
- Policja odmawia przyjazdu do agresywnych czy pijanych turystów.
Polska Gazeta Wrocławska Rafał Święcki