Ostatni odcinek serialu o wycieczkach rowerowych po Górach i Pogórzu Kaczawskim. Jego realizację rozpocząłem w ubiegłym roku (powstał wtedy pierwszy film). Podczas wakacji systematycznie penetrowałem moje górki. W wyniku tych wędrówek i pracy z kamerą powstały relacje o następujących tytułach: „Pogórze Kaczawskie”, „Góry i Pogórze Kaczawskie”, „Dolinami Bobru i Chrośnickiego Potoku”, „Grzbietem Południowym Gór.
W ten oto sposób zaprezentowałem piękną krainę leżącą obok mojego domu. Wystarczyło wsiąść na rower, zapakować kamerę do plecaka, powiesić statyw na szyi… I w drogę… W ubiegłym roku przemierzałem (i filmowałem) te okolice asfaltówkami głównie. Patrzyłem na góry z dolin. Pokonywałem duże przestrzenie. Dotarłem aż do dalekiego zamku Grodziec. Teraz (rok 2008) sporo czasu poświęciłem na jazdę polnymi i leśnymi ścieżkami, niejednokrotnie pakując się z rowerem na szczyty. Z racji mojego wieloletniego pobytu na Łysej Górze polubiłem okoliczne góry. Są niewysokie. Jednak, jak już nie raz pisałem, niezwykle urokliwe, pocięte malowniczymi dolinami… Ponadto stopień trudności tras rowerowych może zaspokoić nawet najbardziej wybrednego bikera.
Serię zamyka od dawna planowany obraz o Krainie Wygasłych Wulkanów, czyli niezwykle urozmaicony teren Pogórza Kaczawskiego z Parkiem Krajobrazowym „Chełmy” w centrum. Park z licznymi rezerwatami, ostojami zwierząt małych i dużych. Jeździłem po lasach, wspinałem się na bazaltowe góry i podziwiałem piękne panoramy gór i pogórza (liczne punkty widokowe są specjalnością tych terenów), spacerowałem wąwozami (to prawdziwe perły parku). Podczas jednej z wędrówek po okolicy trafiłem do Myśliborza. Znajduje się tam Centrum Edukacji Ekologicznej i Krajoznawstwa. Ośrodek naukowy. Ładny, biały budynek otoczony drzewami, ptaki śpiewają, cisza… A na bramie wjazdowej ciepło brzmiące zdanie: „CHEŁMY” – NASZ WSPÓLNY DOM…
W dniach 11 – 15 sierpnia 2008 przebywałem w Nowej Wsi Wielkiej – jednej z wyżej położonych miejscowości Pogórza. Zamieszkałem w gospodarstwie agroturystycznym prowadzonym przez Państwa Rogowskich. Była to moja baza wypadowa do wycieczek po okolicy. W tym urokliwym miejscu wypoczywałem po codziennej, dość intensywnej jeździe. W ładnej, cichej wsi , pośród pól. Ciekawie położonej na otwartej przestrzeni – jednak kiedy stanie się w najwyższym punkcie (kiedyś była tu wieża widokowa; będzie prawdopodobnie odbudowana), to wszędzie dookoła, gdzie okiem sięgnąć… lasy, lasy, lasy… Przy domu ogród. Duma gospodarza. Jak mówi: „-Pracy tu starczy na cały dzień”. I rzeczywiście – kwiaty, ozdobne krzewy, staw z rybami… Równiutko przystrzyżony trawnik… Studnia w centrum… Krzesełka i stoliczek… Świeży jabłecznik… Ślicznie i smacznie… Nawet zagon ziemniaków ozdobiony… dorodnymi słonecznikami. Dawno nie widziałem takiego pola :).
Mogłem przywieźć tu Fantę (znacie już moją jamniczkę; jeśli nie – to zobaczycie ją na filmie :)). Przyjechała ze mną rowerem. Zapakowałem na bagażnik „pokój sypialny”. Piesek miał dobrze w czasie jazdy. Szczęśliwie i w dobrych humorach ukończyliśmy podróż. A na miejscu Fanta buszowała po ogrodzie za przyzwoleniem Gospodarzy.
Michał Rażniewski
Narciarz – instruktor wykładowca PZN, fotografik, entuzjasta turystyki rowerowej.