Zarobić na Biegu Piastów

Ponad tysiąc zawodników z różnych zakątków świata może stanąć na starcie przyszłorocznego Biegu Piastów. Na razie jako miasto nie jesteśmy jeszcze do tego przygotowani. Dzisiaj na listach startowych Biegu Piastów jest już ponad 250 obcokrajowców i liczba ta z każdym dniem rośnie. Udział w imprezie zadeklarowało przeszło 50 Amerykanów. Zgłosili się Norwegowie, Finowie i Szwedzi. Przyjadą Estończycy, a nawet Japończycy.

Wszyscy jednak podkreślają, że to dopiero początek. Prawdziwy szał zapisów rozpocznie się z początkiem jesieni. Zainteresowanie Biegiem Piastów wynika z przyjęcia imprezy do grona Worldloppet, światowej elitarnej ligi biegów długodystansowych.

– Na stracie może stanąć 2,5 tysiąca zawodników, taki limit obowiązuje już od kilku lat – mówi Julian Gozdowski prezes Biegu Piastów. – Więcej zawodników po prostu nie zmieści się na polanie. Dlatego warto się zapisać już dzisiaj.

Choć jest środek lata, w biurze Biegu Piastów codziennie trwają przygotowania do marcowej imprezy. Z pracownikami stowarzyszenia spotkał się ostatnio Jacek Jaśkowiak, który należy do elitarnej grupy Masters Worldloppet. Na swoim koncie ma kilkadziesiąt biegów. W ubiegłym sezonie wystartował w siedmiu długich (powyżej 50 km) i 3 krótkich ( 42 km). Nie jest to rekord, ponieważ w gronie mastersów są zawodnicy, którzy biegają znacznie częściej i więcej, mając nawet 72 lata. – Bardzo mi zależało, aby Jacek opowiedział o swoich doświadczeniach z biegów w różnych zakątkach świata. To dla nas są bardzo cenne informacje, dzięki którym jeszcze bardziej profesjonalnie możemy przygotować się do przyszłorocznego biegu – podsumowuje spotkanie Julian Gozdowski.

Jednak do Biegu Piastów powinni się szykować przede wszystkim przedsiębiorcy ze Szklarskiej Poręby, pod warunkiem, że miasto chce na tym zarobić. W przeciwnym wypadku zarobią Czesi.

– Prawa rynku są okrutne. Gdy jadę na La Transjurassienne we Fracji, to śpię w Szwajcarii – mówi Jacek Jaśkowiak. – Szwajcarzy są tańsi i lepiej zorganizowani, a odległość niewiele większa. Dlatego jest możliwe, że niektórzy zawodnicy wybiorą czeskie miejscowości. Jednak większość będzie kierować się sugestiami organizatorów. Chodzi o stworzenie listy rekomendowanych hoteli, pensjonatów i kwater, o bardzo różnym standardzie.

Problem w tym, że zdecydowana większość hoteli i pensjonatów jest nie przygotowana do przyjęcia zawodników. Brakuje w nich pomieszczeń, w których można przygotować narty. Może to być nawet garaż, pod warunkiem, że będzie dostępny. Powinien być w nim długi np. piwny stół, albo kilka w zależności od ilości narciarzy, gniazdko elektryczne, przedłużacz, kosz na śmieci, zmiotka, może być też rozłożona folia, aby szybciej posprzątać wosk. Pomieszczenie powinno mieć dobrą wentylację, ze względu na opary roztopionych smarów do nart. – To naprawdę nie muszą być jakieś wyjątkowe warunki, ale posiadanie takiego pomieszczenia zagwarantuje przyjazd gości, nie tylko na tę imprezę – mówi Jaśkowiak. – Zawodnicy później rekomendują sobie różne adresy, wymieniają się uwagami. Przecież Wasze trasy narciarskie czynne są przez cały sezon, a nie tylko podczas Biegu Piastów, tak jak to bywa w innych zakątkach świata.

Wśród biegaczy jest bardzo wielu zamożnych ludzi, którzy niekoniecznie szukają pięciogwiazdkowych wygód. Bywa, że śpią w wieloosobowych pokojach, tak jak np. w Australii podczas Kangaroo Hoppet. Największe światowe biegi organizowane są w małych wioskach, gdzie nie ma dużej bazy noclegowej. Podczas Biegu Wazów noclegi organizowane są w okolicznych szkołach. Wszędzie jest jednak możliwość przygotowania sobie nart.

Odrębnym problemem jest transport. Ważnym jest zorganizowanie sprawnej komunikacji zbiorowej. Jeśli w pensjonacie przebywa grupa narciarzy biegowych warto gościom zaoferować pomoc w dojeździe na miejsce imprezy. – Oczywiście za pieniądze. Nikt z nas nie oczekuje, że będziemy dostawać coś za darmo – mówi Jacek Jaśkiewicz. – Dobrze byłoby też, gdyby była jakaś stała komunikacja z Jakuszycami.

Nie mniej ważny jest transport do Szklarskiej Poręby. Tu znów wiele odpowiedzialności leży na organizatorach, którzy zawodników powinni instruować, że lepiej wylądować na lotnisku w Pradze niż w Warszawie, pod warunkiem, że będą mieli możliwość łatwego dojazdu z Pragi do Szklarskiej Poręby. W przeciwnym wypadku rzeczywiście lepiej wysiąść na Okęciu i pociągiem dojechać bezpośrednio do Szklarskiej poręby. Ale taka podróż to koszmar, zwłaszcza dla gości lecących zza oceanu. Dlatego lepszym rozwiązaniem jest kierowanie grup narciarzy do Pragi i odbieranie ich stamtąd wprost do hoteli i pensjonatów. Jednak to już zależy od miejscowego biznesu i inicjatywy hotelarzy, biur turystycznych i właścicieli busów. Musi więc nastąpić współpraca między biznesem a stowarzyszeniem Bieg Piastów. A na razie takiej współpracy nie ma. Turystyczny biznes ze Szklarskiej Poręby nie zadaje żadnych pytań, tak jakby nikt nie chciał zarabiać na imprezie rangi światowej.

– Jeśli nie zrobi tego Szklarska Poręba, to zrobi to Harrachov – nie ma wątpliwości Jacek Jaśkiewicz. – Musicie mieć świadomość, że dysponujecie czymś, czego zazdrości wam wiele miejscowości. Macie znacznie ciekawsze warunki do biegania na nartach niż w Alpach. A jeśli chodzi o narciarstwo zjazdowe, to z Alpami trudno się Wam porównywać. Oczywiście, że narciarze zjazdowi nadal będą jeździć w niskie góry, bo jest bliżej, a dla wielu osób taniej. Jednak bieganie na nartach będzie coraz popularniejsze, a w przypadku Szklarskiej Poręby pogodowo pewniejsze niż zjeżdżanie.

Zdaniem Jacka Jaśkowiaka w Biegu Piastów weźmie udział ponad tysiąc zawodników z zagranicy. Na pytanie po co Norweg czy Fin ma przyjeżdżać do Szklarskiej Poręby, Jaśkowiak odpowiada: – Z ciekawości. Wrócą tu latem i jeszcze podeślą swoich znajomych. I o to właśnie chodzi w Worldloppet.

To, czy ta ciekawość przerodzi się w dłuższy dochodowy biznes w dużej mierze zależy nie tylko od organizatorów, ale od przygotowania całego miasta.

www.szklarskaporeba.org

Dodaj komentarz