Autopromocja

Narzekań trochę ostatnio się wylało podczas różnych spotkań. Wśród tych słów krytyki jest wiele prawdy, a najważniejsza z nich to taka, że Szklarska z każdym rokiem oddala się od swoich konkurentów! A może to my mieszkańcy jesteśmy mało mobilni i szukamy kozła ofiarnego, na którego zrzucamy nasze grzechy? Może tak naprawdę zarabiamy całkiem sporo i nie jesteśmy zmuszeni do tego, aby być aktywnymi graczami na rynku? Wolimy status quo. Zmian i ryzyka się boimy. Ale bez zmian i ryzyka nie ma postępu. A jak nie ma postępu, to się cofamy. I oddalamy się od naszych sąsiadów.

Sezon wakacyjny przed nami, atrakcje nowe by się przydały. Nawet coś tak oklepanego jak „pociąg” czyli traktor przerobiony na lokomotywę ciągnącą dwa wagoniki po ulicach miasta. Rzecz powszechnie spotykana i ciesząca się popularnością w Harrachovie, Świeradowie i Karpaczu, ale nie w Szklarskiej Porębie – bo u nas takiej atrakcji nie ma. Nie ma chętnych, aby ją stworzyć. W okolicach płatne place zabaw tętnią życiem, a u nas nie ma ani jednego. A jak się pojawiają to za ceny, które są kosmiczne.

Przeczytałem relację ze spotkania branży turystycznej, podczas którego zebrani ustali, że w mieście brakuje wydawnictw promocyjnych. Amen! To prawda! Szkoda tylko, że zebrani przed wydaniem wyroku wcześniej nie zrobili rachunku sumienia. Lokalna Organizacja Turystyczna (stowarzyszenie przedsiębiorców turystycznych) napisała wniosek do Urzędu Marszałkowskiego i otrzymała dotacje na katalog w trzech wersjach językowych. Informacja na ten temat publikowana była w styczniu, lutym i marcu chyba ze trzy razy w miejskim biuletynie, zaproszenia do udziału w katalogu były też rozsyłane email kilkakrotnie. Były publikacje w internecie. I co? Na ogłoszenia odpowiedziało kilka obiektów. Te same, co zwykle. A gdzie reszta? Reszta odpowie, że nic o tym nie wiedziała, bo to najprościej.

Bardziej interesują nas plotki, niż informacje, z których można czerpać zyski. Zastanawiamy się jak dokopać sąsiadowi, a nie myślimy jak wraz z nim stworzyć wspólną ofertę dla turystów. ( Choć pojawiły się pierwsze jaskółki i kilkanaście obiektów chce współpracować. Trzymam za tę współpracę kciuki). Myślimy tylko o tym, aby sprzedać miejsca w pokojach, ale nie myślimy o tym, aby turysta od nas wyjechał zadowolony, i nie chodzi tylko o same pokoje, lecz o cały pobyt. Błędy widzimy u innych, ale nie u siebie. To jest całkiem ludzkie. Ale…

Warto odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie: ile razy w ostatnim półroczu zadzwoniłam/zadzwoniłem do Informacji Turystycznej, aby dowiedzieć się, czy planowane są jakieś wydawnictwa reklamowe? Kiedy ostatnio byłam/byłem w Informacji Turystycznej, aby dla przebywających u mnie gości zabrać plakat z kalendarium imprez, informator miejski (kolorowy, osobno na zimę i osobno na lato, z opisami najważniejszych atrakcji, telefonami, godzinami otwarcia np. muzeów)? Czy w moim obiekcie turysta znajdzie informacje o takich turystycznych atrakcjach jak Muzeum Mineralogiczne, Stara Chata Walońska czy Leśna Huta? Czy ja w ogóle kiedyś tam byłam/byłem i potrafię opowiedzieć o tych miejscach? Czy potrafię zaskoczyć turystę wskazując mu jakąś wyjątkową atrakcję nieopisaną w przewodnikach? Czy wiem, że w pobliżu Szklarskiej Poręby jest Zagroda Średniowieczna i tajemniczy mur ciągnący się przez kilkaset metrów? Czy potrafię turystom udzielić informacji, w jakich godzinach otwarty jest wyciąg na Szrenicę, Muzeum Hutnictwa w Harrachovie, Western City, Sztolnie Kowarskie, Park Miniatur Dolnego Śląska, Zamek Chojnik i ile kosztują bilety? Czy zmam pałace i ogrody Kotliny Jeleniogórskiej porównywane z osławionymi zamkami nad Loarą? W ten sposób buduje się pozytywny wizerunek nie tylko swojego obiektu, ale całego miasta. Zadowolony turysta opowiada o pobycie znajomym i to jest najlepsza forma reklamy.

Zostawiam Szanownych Czytelników z tymi pytaniami i życzę udanego sezonu letniego. Ale będzie ciężko, bo złotówka mocno stoi i mimo rosnących cen paliwa, opłaca się pojechać na urlop za granicę. Nie wiem, czy tam potrafią odpowiedzieć na podobne pytania, ale nie słyszałem, aby jakiś Chorwat, Włoch czy Austriak w rozmowie z turystami swoją miejscowość przedstawiał w złym świetle, co niestety zdarza się naszym „przedsiębiorcom”.

www.szklarskaporeba.org

Dodaj komentarz