Psy na Dolnym Śląsku

Po Dolnym Śląsku może biegać już ponad 100 tysięcy niezaszczepionych psów – alarmują weterynarze. To oznacza, że psy mogą zarazić się wścieklizną np. od wiewiórek, kotów czy lisów, a potem przenieść chorobę na ludzi. Nieleczona wścieklizna niemal zawsze kończy się śmiercią.

– Szczepiąc psa, możemy ochronić człowieka – przypomina Małgorzata Bielecka, lekarz weterynarii z Jeleniej Góry. – Niestety, wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, że chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich – dodaje.

Choć koszt zastrzyku wynosi od 15 do 20 zł, właścicieli psów, którzy nie szczepią swoich zwierząt przeciw wściekliźnie, jest coraz więcej.

– Nie wszyscy się na to decydują, tak samo jak nie wszyscy płacą podatek od posiadania psów – mówi Eugeniusz Ragiel, kierownik schroniska dla małych zwierząt w Jeleniej Górze. Jego zdaniem dzieje się tak dlatego, że nie ma jak egzekwować przepisów o obowiązkowym szczepieniu psów.

– Przed laty była opłata sanitarno-weterynaryjna i właściciele psów nie musieli płacić za szczepienia z własnej kieszeni. Wówczas odsetek zaszczepionych czworonogów był znacznie większy – przyznaje Jacek Cichosz, powiatowy lekarz weterynarii w Legnicy. Uważa, że dopóki szczepienie nie będzie refundowane, dopóty niewiele da się zrobić.
Zdaniem Anny Ragiel, prezeski Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt w Jeleniej Górze, problem tkwi w mentalności właścicieli zwierząt. – Dlatego duży nacisk kładziemy na edukację najmłodszego pokolenia. Lekcje o zwierzętach prowadzimy w szkołach od Wrocławia po Zgorzelec – wyjaśnia.

O szczepieniach przeciwko wściekliźnie przypominają we wsiach sołtysi. Wywieszają plakaty nawołujące do tego, by ludzie zabezpieczyli swoje zwierzęta przed groźną chorobą. Podobna akcja jest prowadzona w miastach. Mimo tych zabiegów, połowa właścicieli psów nie szczepi swoich pupili.

Tymczasem przepisy nakazują to zrobić u każdego czworonoga, który ukończy trzy miesiące. Później takie szczepienie trzeba powtarzać co roku.

Zwierzęta na zastrzyk można przyprowadzić w każdej chwili. W sytuacji, gdy ktoś nie ma jak dotrzeć do lecznicy, weterynarze mogą przyjechać do domu. Często nie pobierają za to dodatkowych opłat. Ale i takie ułatwienia nic nie dają.

– Tak mały procent zaszczepionych psów to efekt tego, że ich właściciele żałują grosza lub po prostu ich nie stać – uważa Stanisław Paczkowski z Lubina. – Nasz Irys jest szczepiony regularnie, każdego roku – zapewnia.

Marzena Morawska z Jeleniej Góry także szczepi systematycznie swego labradora Hito. – Chodzimy na spacery do parku i do lasu . Chcę mieć pewność, że psu nie stanie się nic złego – tłumaczy pani Marzena.

Sprawdzeniem, czy pies jest zaszczepiony przeciwko wściekliźnie, powinni zajmować się strażnicy miejscy. Ale kontrola wszystkich czworonogów jest niemożliwa. Najczęściej zaświadczenia żąda się, gdy pies kogoś pogryzie.

Jeleniogórska straż miejska postanowiła to zmienić. – Przez najbliższy tydzień będziemy sprawdzać, czy właściciele mają dokument potwierdzający szczepienie psa – mówi Grzegorz Rybarczyk z jeleniogórskiej straży. – Jeśli nie, to będą mieli na to tydzień. Gdy psa nie zaszczepią, dostaną 200 złotych mandatu.

W powiecie jeleniogórskim, wałbrzyskim i legnickim szczepi się każdego roku średnio 10 tysięcy psów, czyli połowę żyjących. W powiecie wrocławskim w maju zaszczepiono 1900 psów, w kwietniu – 650, a w marcu 1000. Rocznie szczepionych jest kilkanaście tysięcy psów, choć szacunki mówią, że w powiecie wrocławskim jest ich około 70-80 tysięcy.

Mariusz Junik – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl

Dodaj komentarz