GOPR ma pełne ręce roboty

Zza biurek ruszamy wprost na stok. I łamiemy nogi i ręce. W Karkonoszach GOPR ma pełne ręce roboty. Wielu turystów przecenia swoje umiejętności.

W Szklarskiej Porębie padł właśnie rekord stycznia. Przez trzy ostatnie tygodnie ratownicy GOPR udzielili pomocy blisko 80 poszkodowanym. To aż dwa razy tyle, co przed rokiem. W Karpaczu połamanych jest nieco mniej, ale przyjezdnych na ferie z dnia na dzień przybywa, więc pewnie i tam padnie rekord.

– Ludzie bez rozgrzewki, przygotowania i ćwiczeń idą od razu na stok – alarmuje Andrzej Kruk, instruktor narciarski.
Skutek jest taki, że narciarze łamią ręce i nogi. Ale nie tylko.
– Coraz więcej jest ofiar ostrych krawędzi nart i snowboardów – mówi Zbigniew Nakielski, ratownik Karkonoskiej Grupy GOPR.

Rozpędzeni narciarze tracą panowanie nad szybkim sprzętem i wpadają na innych. Ranią ich przy tym krawędziami nart. Rozcinane są głowy, uda, dłonie.
– Takich urazów mamy coraz więcej – przyznają lekarze w izbie przyjęć szpitala w Bukowcu, dokąd goprowcy zwożą lżej rannych.

Bardziej skomplikowane złamania leczone są na oddziale ortopedii w Szpitalu Wojewódzkim w Jeleniej Górze. Tam trafiła 35-letnia Ewa z Poznania, która przyjechała na ferie do Szklarskiej Poręby razem z 12-letnim synem.
– To był moment – opowiada nam kobieta. – Narta złapała lód, upadłam, poczułam wielki ból w nodze.
Pani Ewa ma kontuzję kolana. Czeka ją długa rehabilitacja.
– A wystarczyłoby, gdyby codziennie przed wyjazdem robiła ćwiczenia na wzmocnienie nóg – mówi Andrzej Kruk. I dodaje, że wystarczy kilkanaście przysiadów przy ścianie.

Liczba wypadków rośnie, bo ludzi na stoku jest coraz więcej. Jednak głównym powodem jest brawura i brak przygotowania kondycyjnego. Ratownicy i instruktorzy zgodnie przyznają, że większość narciarzy trafia na stok niemal wprost zza biurka. Niewielu z nich przygotowuje się wcześniej do narciarskiego sezonu.
– Na nartach carvingowych pozornie łatwo się jeździ. Ludzie biorą jedną, dwie lekcje i ruszają na trasy – wyjaśnia Andrzej Kruk. – Brak kondycji, opanowania nart i o wypadek nietrudno – dodaje.

Osobną grupę zagrożenia stanowią snowboardziści. Dlaczego?
– Nasze nartostrady są zbyt wąskie i często niezbyt starannie przygotowane – wyjaśnia instruktor.

Coraz więcej Polaków wyjeżdża podczas ferii na narty. Nadal większość wybiera nasze góry.
Tylko co piąty dorosły Polak potrafi jeździć na nartach lub snowboardzie, dwie trzecie preferuje polskie ośrodki narciarskie. Ponad połowa uprawia białe szaleństwo w towarzystwie rodziny. A 39 procent polskich narciarzy i snowboardzistów to młodzi ludzie w wieku 15-29 lat.

www.naszemiasto.pl

Dodaj komentarz