Przyrodnicy obiecują więcej atrakcji w Karkonoszach

Szlaki w górach staną się jeszcze ciekawsze. Park zabiega o przychylność samorządów.
Karkonoski Park Narodowy w 50. rocznicę istnienia przygotowuje się do historycznej decyzji. Chce powiększyć swój obszar o kolejny tysiąc hektarów (obecnie ma ich 5,5 tys.). Na razie jednak przekonano do tego jedynie samorząd Jeleniej Góry. Zgodę wyrazić muszą jeszcze radni z Karpacza i Podgórzyna. Te gminy będzie przekonać trudniej.

Według Ryszarda Rzepczyńskiego, zastępcy burmistrza Karpacza, to cenna inicjatywa, która wzbogaci ofertę turystyczną w górach. Jednocześnie przyznaje, że dotychczasowa współpraca gminy z KPN bywała nieraz trudna, bo ochrona przyrody wiąże się z poważnymi ograniczeniami w rozwoju.

– Czesi mają chyba inne podejście do ochrony przyrody, bo tam w górach buduje się więcej – mówi Grzegorz Sokoliński ze Szklarskiej Poręby.

Park narodowy w czeskiej części Karkonoszy jest kilkakrotnie większy. Tamtejsi przyrodnicy owszem zgadzają się na budowę wyciągów, ale jedynie na obszarach mniej cennych przyrodniczo.

Przyrodnicy przekonują jednak, że po polskiej stronie granicy zmieni się jedynie gospodarz gruntów, które chcieliby włączyć do parku. A ograniczenia na tych terenach pozostaną te same, bo już teraz narzucają je wymogi programu Natura 2000.

Nasi przyrodnicy obiecują za to inwestycje na tych terenach. Istniejące szlaki zostaną lepiej oznakowane, pojawią się ścieżki edukacyjne. Park narodowy planuje też budowę kolejnych centrów szkoleniowo-edukacyjnych (takie centrum istnieje już w Szklarskiej Porębie), gdzie powstaną ekspozycje tematyczne.

Już wkrótce turyści, wchodząc do Domku Myśliwskiego w Karpaczu, znajdą w nim wszystko o karkonoskich torfowiskach, ośrodek na Wilczej Porębie wyspecjalizuje się w prezentacji budowy geologicznej gór, a centrum u stóp zamku Chojnik ma prezentować ekosystemy leśne.

Historia parku

Karkonoski Park Narodowy został utworzony 16 stycznia 1959 r. Historia ochrony karkonoskiej przyrody jest jednak dłuższa. Już w 1933 roku w miejscach cennych utworzono pierwsze rezerwaty: Śnieżne Kotły, Czarny Kocioł, Kocioł Łomniczki, Kocioł Małego Stawu, Kocioł Wielkiego Stawu.

Z dyrektorem Karkonoskiego Parku Narodowego Andrzejem Rajem rozmawia Rafał Święcki.

Proszę jednym zdaniem podsumować 50 lat istnienia Karkonoskiego Parku Narodowego.

Park ochronił góry przed niekontrolowaną zabudową. Mówiąc inaczej – bez parku nie udałoby się uchronić Karkonoszy przed większą urbanizacją i dziś wyglądałyby one zupełnie inaczej. Presja inwestycji istnieje od lat. Jest tym bardziej niebezpieczna, że pochodzi z różnych środowisk, z różnych samorządów. Nie jest to zsynchronizowane zagospodarowanie gór. Każda z sześciu gmin, na których terenie znajduje się park, ma swoje plany.

Gminy cieszą się, bo park jest magnesem dla turystów. Z drugiej strony narzekają, że ogranicza ich rozwój. To trochę schizofreniczna sytuacja…

Nie można zjeść bułki i mieć bułkę. Z czegoś trzeba zrezygnować, by ochronić jedne z najcenniejszych zasobów przyrodniczych w Europie.

Park rocznie odwiedza półtora miliona turystów. Ich liczba rośnie. Czy będą ograniczenia ruchu turystycznego, by nie zadeptano Karkonoszy?

Na pewno nie będzie takich ograniczeń. Skupiamy się na remontach całych kilometrów szlaków, tak by mogły one przyjąć masy turystów i nie musieli oni schodzić z wyznaczonych tras.

Park wspiera organizację takich imprez, jak wyścig rowerowy na Śnieżkę czy zawody narciarskie rozgrywane poza trasami w kotle polodowcowym. Jednak nie wpuszczacie rowerzystów i paralotniarzy. Dlaczego?

Ograniczenia dla rowerzystów wynikają z tego, że nie możemy ze względów bezpieczeństwa wpuszczać ich na szlaki turystyki pieszej.
Robimy wyjątek jedynie dla imprez sportowych, podczas których organizator dba o bezpieczeństwo. Nie mam zastrzeżeń wobec paralotniarzy i próbuję przekonać radę naukową, by mogli korzystać z naszych terenów. Miejsce do startów mogłoby powstać w rejonie Małej Kopy w Karpaczu, ale pod warunkiem że będą z niego korzystali jedynie wyszkoleni paralotniarze.

Widzi Pan miejsce dla nowych wyciągów narciarskich?

Chciałbym, aby w Karpaczu i Szklarskiej Porębie zrobiono tylko modernizację infrastruktury. Nowe stacje narciarskie niech powstają w otulinie parku, np. w Kowarach lub Borowicach.

Rafał Święcki – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl

Dodaj komentarz