Rycerze-Rabusie ze Śląska i Łużyc

Rycerze-Rabusie ze Śląska i Łużyc

U schyłku średniowiecza rycerze-rabusie (tzw. raubritterzy) stali się powodem poważnych problemów społecznych m.in. na obszarze Śląska i Łużyc. Odstępując od rycerskich ideałów oraz wykorzystując swoje wojskowe umiejętności, rycerze-rabusie zdecydowali się zbić fortunę na drodze rozbojów, kradzieży, a nierzadko również mordów. Zajęcie to było na tyle intratne i względnie bezpieczne, że procederem trudniły się całe rody, a profesja przechodziła z ojca na syna. Sieć zamków i zameczków, która gęsto oplatała cały obszar Sudetów i Pogórza Sudeckiego, stanowiła dla nich doskonałą bazę wypadową. Wiele z nich zostało przez raubritterów zagarniętych siłą, a następnie zamienionych w prawdziwe zbójeckie gniazda. Poszczególne bandy liczyły od kilku do kilkudziesięciu osób. Wyczyny raubritterów były na tyle zuchwałe, że aż do dziś są one tematem licznych legend i zatrważających opowieści.

”Rycerze-Rabusie ze Śląska i Łużyc” to kolejna pasjonująca książka Roberta Primke i Macieja Szczerepy – autorów m.in. ”Wojennych tajemnic Dolnego Śląska”.

Ważniejsze zagadnienia:

  • poczet raubritterów ze Śląska i Łużyc,
  • zbójeckie gniazda,
  • legendy o raubritterach,
  • raubritterzy w ruchu rycerskim.

Recenzja

To co widnieje powyżej to trzy wybrane zasady z kodeksu rycerskiego, zbioru przykazań, które dla prawdziwego rycerza były czymś, czego złamać po prostu nie sposób. Niestety nie wszyscy, którzy dostąpili zaszczytu pasowania, zamierzali przestrzegać tego, co przysięgali. Raubritterzy, czyli rycerze – rabusie, których dotyczy recenzowana książka, zdecydowanie nie przestrzegali zasad, które przytoczyłem na początku. Były to postacie barwne, o których pamiętano jeszcze przez długie lata po ich śmierci, a jednak mało kto o nich mówi. W sumie to dziwne, patrząc np. na to, że filmów i książek o gangsterach jest mniej więcej tyle samo co tych o policjantach; podobnie rzecz wygląda w przypadku nazistowskich Niemiec i aliantów… Przykłady tego typu można mnożyć, tymczasem osoby nie znające żadnego z języków obcych nie mogą dowiedzieć się zbyt wiele na temat rycerzy którzy wybrali ścieżkę gwałtów i mordów, ponieważ częściej mówi się o tych pokroju Zawiszy Czarnego. Znalazł się jednak ktoś, kto postanowił zapełnić tę lukę na rynku wydawniczym.

„Rycerze – rabusie…” nie jest książką o bardzo dużej objętości. Jeśli ktoś jest wprawiony w czytaniu to może ją pochłonąć nawet w ciągu dnia. Sądzę jednak, że nawet osoby którym czytanie idzie ciężko nie powinny mieć problemów ze skończeniem jej w przeciągu dwóch tygodni. Znajdziemy tutaj przede wszystkim historie raubritterów, opisy ich siedzib oraz trochę legend. Można się przyczepić do tego, ile miejsca zostało poświęcone wyczynom poszczególnych dewiantów – najdłuższy opis zajmuje 7 stron i tyle akurat wystarczyło, aby zamieścić o danym złoczyńcy dużo informacji, sporo jednak zmieściło się na 1, a nawet 1/2 strony. Domyślam się jednak, że zbieranie informacji o tych zbójach nie było rzeczą łatwą, w dodatku tytuł ten ma jedynie dostarczyć podstawowych informacji o działalności raubritterów na terenach znajdujących się obecnie w Polsce. Być może kiedyś zostanie wydana praca zajmująca się szerzej tą jakże interesującą tematyką.

Trochę gorzej rzecz ma się z legendami. Moim zdaniem, mimo wszystko, 12-wersowa legenda, jakkolwiek byłaby ona ciekawa, powinna być jednak przynajmniej odrobinkę dłuższa zanim zostanie opublikowana w opracowaniu książkowym. Nie twierdzę jednak, że dobór legend jest zły. Czyta się je dobrze, ale… szybko, niczym przeciętny artykuł w czasopiśmie. A piszę to jako człowiek z dosyć średnim tempem czytania… Moim zdaniem jest to jednak jedyna bolączka tej publikacji (dotyczy ona nie tylko legend, ale książki jako całości).

Pochwały należą się także ludziom odpowiedzialnym za oprawę graficzną. Ilustracji jest sporo i mimo, że są one czarno-białe, nie można powiedzieć, że nic na nich nie widać. Dzięki niestosowaniu kolorów innych niż biały i czarny ilustracje nie rzucają się w oczy na tyle, aby odciągać je od tekstu, pozwalając czytelnikowi spokojnie dokończyć przeczytanie strony przed spojrzeniem na obrazek.

Docenić należy otwartość autorów „Rycerzy…” na nowoczesne źródła informacji – wystarczy zajrzeć do bibliografii, w której pośród dziesiątek mniej lub bardziej starych tekstów znalazło się także kilka opracowań ze stron internetowych. W książce natomiast, o ile mnie pamięć nie myli, znalazła się nawet wypowiedź z jednego z internetowych for (proszę mnie nie zbesztać jeżeli się w tym momencie pomyliłem).

„Rycerze – Rabusie…” to książka warta polecenia ludziom, których interesują czasy średniowieczne. Spodoba się także tym, którzy lubią czytać o „złych chłopcach” (niekoniecznie z czasów średniowiecza). Nie powinna ich raczej odstraszyć niezbyt wygórowana cena.
Michał Żakowski

Robert Primke, Maciej Szczerepa: ”Rycerze-Rabusie ze Śląska i Łużyc”. Wydawnictwo Technol, Kraków 2006, wydanie I. Okładka miękka, format 14,5 20,5 cm, stron 136

Dodaj komentarz