Dolnośląskie kolejki linowe są bezpieczne

Dolnośląskie kolejki linowe są bezpieczne. W razie awarii pomogą goprowcy i straż pożarna. Awaria wyciągu narciarskiego w Istebnej w Beskidach, która na kilka godzin uwięziła na mrozie ponad setkę narciarzy, dowodzi, że nawet najnowocześniejsze urządzenia lub ich obsługa bywają zawodne. Sprawdziliśmy, czy do podobnego zdarzenia mogłoby dojść na kolejkach linowych w Sudetach i jak są do tego przygotowane.

Wyciągi narciarskie dwa razy w roku kontrolują inspektorzy z Transportowego Dozoru Technicznego. Na Dolnym Śląsku przed sezonem zimowym zbadali oni stan techniczny siedmiu kolejek krzesełkowych, jednej kolei gondolowej, ponad setki orczyków i prawie 50 małych wyciągów dziecięcych.

Najnowocześniejsze urządzenia pracują w Świeradowie-Zdroju i Zieleńcu. W tym roku oddano tam do użytku kolejkę gondolową i sześcioosobową kanapę.
Najstarszy wyciąg pracuje w Karpaczu. Jednoosobowe krzesełko wozi turystów i narciarzy na szczyt Małej Kopy od 22 lipca 1959 roku. Wyciąg wygląda archaicznie, choć kilka lat temu przeszedł modernizację. Ze starej kolei pozostały jedynie podpory i krzesełka. Silniki i elektronika są nowoczesne.

– Bez względu na to, czy kolejka jest nowa, czy pracuje już wiele lat, podczas kontroli badamy wszystkie jej elementy. Szczególnie wnikliwie sprawdzamy liny i hamulce – mówi Kazimierz Nocek, kierownik wrocławskiej delegatury Transportowego Dozoru Technicznego.
Kolejki mają zdublowane układy hamulcowe, ponadto muszą być wyposażone w agregaty prądotwórcze na wypadek przerw w dostawach energii.
– Codziennie podczas rozruchu sprawdzamy, czy generatory są sprawne – mówi Jan Dębkowski, dyrektor spółki Sudety Lift w Szklarskiej Porębie, która wwozi narciarzy na zbocza Szrenicy.

By otrzymać certyfikat bezpieczeństwa, kolejki muszą być też przygotowane do ewakuacji osób w maksimum półtorej godziny. Zwykle wówczas do pomocy wzywani są goprowcy i strażacy.

– Co roku ćwiczymy ewakuację turystów z wyciągów w Karpaczu i Szklarskiej Porębie – mówi Radosław Fijołek, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze. Ćwiczenia przeprowadzono też przed zimą na nowej kolei gondolowej w Świeradowie-Zdroju.

Ostatnia prawdziwa akcja ewakuacyjna w Sudetach miała miejsce w Karpaczu trzy lata temu. Zawiódł wówczas układ hamulcowy, który zablokował linę wyciągu. Z krzesełek zdjęto około 50 osób. Akcja trwała godzinę.

Poważniejsze zdarzenie odnotowano na początku lat 90. w Szklarskiej Porębie. Zamarzł płyn w układzie hamulcowym i hamulec nie zadziałał właściwie. Wyciąg zaczął się cofać. Niektórzy przerażeni pasażerowie zaczęli zeskakiwać z krzesełek. Kilku doznało złamań podczas upadku.

Zdarza się też, że kolejkę potrafią uszkodzić turyści. Przed laty w Karpaczu grupa młodych Niemców rozkołysała krzesełka do tego stopnia, że lina spadła z podpory.

Rafał Święcki – POLSKA Gazeta Wrocławska
www.naszemiasto.pl

Dodaj komentarz