Jest druga ministerialna zgoda na inwestycje na Szrenicy. Pod koniec stycznia do urzędu miasta dotarła decyzja Ministra Środowiska na odstępstwo od zakazów art. 15 ustawy O Ochronie Przyrody, która pozwala na przeprowadzenie planowanych inwestycji narciarskich. Za nim jednak do tego dojdzie, miasto i inwestor muszą pokonać jeszcze kilka biurokratycznych procedur.
Na decyzje ministra wyczekiwaliśmy pół roku. Tyle czasu minęło od momentu złożenia przez inwestora kompletu niezbędnych dokumentów. Na przeszkodzie stanęły przedterminowe wybory, zmiany w ministerstwie środowiska, wakat na stanowisku Głównego Konserwatora Przyrody. Minister w decyzji, z powodu ważnych celów społecznych i braku innej alternatywy, zgodził się na inwestycje służące sportowi i rekreacji na terenie Parku Narodowego.
Są to dokładnie:
- budowa sześcioosobowej kanapy na Świąteczny Kamień
- budowa systemu dośnieżania na całej długości nartostrad,łączników i Hali Szrenickiej (dziś można dośnieżać tylko do wysokości 1000 metrów)
- budowa zbiornika na wodę do dośnieżania
- budowa łącznika nartostrad Śnieżynka i Puchatek
- poszerzenie wszystkich nartostrad, w tym największe na Śnieżynce i Lolobrygidzie.
Niestety, zgoda na poszerzenia na trasie zjazdowej nie jest na tyle duża, aby można było na niej przeprowadzać zawody FIS.
Dziś jednak przede wszystkim zadawane jest pytanie, kiedy ruszą inwestycje. Niestety nie z dnia na dzień. Trwają negocjacje z Karkonoskim Parkiem Narodowym w sprawie opłat za użytkowanie terenów. Choć rozmowy te trudno nazwać negocjacjami. Park Narodowy a także minister środowiska w 2004 roku podpisali porozumienie w sprawie Szrenicy, w którym jasno jest napisane, że zamiana terenów odbędzie się na dotychczasowych zasadach. Te zasady i tak zostały zmienione ponieważ inwestor zgodnie z pierwszą decyzją ministra z lipca 2007 roku będzie musiał zapłacić kilka milionów złotych za zmiany sposobu użytkowania gruntów (pieniędzy tych nie musiałby płacić, gdyby wyciągi powstały w rejonie Łabskiego Szczytu). Inwestor i samorząd uważają, że nie może być dalszych zmian porozumienia zawartego w 2004 roku. Dla inwestora porozumienie z 2004 roku, to jak umowa, od której nie ma odstępstw. Takie jest też stanowisko władz miasta, które prowadzą negocjacje z Parkiem Narodowym. Nie ma i nie będzie zgody na podniesienie stawek, także dlatego, że to znacznie podniosłoby koszty całej inwestycji i eksploatacji, co mogło by oznaczać, że inwestycja nie miałaby uzasadnienia ekonomicznego lub wszystkie te koszty miałyby odzwierciedlenie w cenie biletu, który nie może być droższy niż w Czechach. Przykładem niech będzie gondola w Świeradowie, gdzie inwestor zgodził się na bardzo wysokie dzierżawy i dzisiaj szacuje, że całodniowy karnet może kosztować nawet 95 złotych.
Ostateczną decyzję w sprawie dzierżaw znów podejmować będzie Warszawa. Tam też będzie musiała zapaść zgoda na wydłużenie umów dzierżaw, bo tylko wówczas cała inwestycja będzie miała ekonomiczny sens. Niektóre decyzje mają charakter typowo administracyjny, ale do tego też jest potrzebny czas, aby nikt nie mógł w przyszłości zakwestionować wydanych decyzji administracyjnych. Jeśli wszystko by dobrze się skończyło, to może udałoby się na wiosnę podpisać nowy akt notarialny. Wówczas inwestor będzie mógł występować o pozwolenia na budowę.
Niestety, ale wyciąg w tym roku raczej nie powstanie, bo nie ma projektu. Dlatego w tym sezonie mogą co najwyżej rozpocząć się prace związane z poszerzeniami nartostrad i budową systemu dośnieżania.
Z decyzji środowiskowej wynika, że wszystko musi się odbywać ręcznie. Śmigłowce mogą być użyte tylko do stawiania podpór pod wyciągi.
Nr 1/08 (8) Miejski Biuletyn Informacyjny 4 lutego 200