Lektyki w Karkonoszach

„Tragaria” jest to dość nowy pomysł na wskrzeszenie starej tradycji, nierozerwalnie związanej z Karkonoszami. Ponad trzysta lat w pocie czoła wspinają się na szczyt Śnieżki pielgrzymi i turyści. Od samego początku towarzyszyli i pomagali im mieszkańcy Karkonoszy, wskazując drogę, umilając gościom czas odpoczynku grą na instrumentach, dźwigając bagaże wędrowców, a czasami ich samych.

Obecnie na górskich szlakach można spotkać tylko przewodników, którzy kultywują z mozołem starą sztukę wodzenia po górach.

10 sierpnia 1681 roku w obecności 10 duchownych i 100 wiernych opat cysterskiego klasztoru z Krzeszowa Bernard Rosa uroczyście poświęcił nowo wzniesioną budowlę na szczycie Śnieżki. Najprawdopodobniej właśnie wtedy, po raz pierwszy, na barkach poddanych hrabiego Schaffgotscha zostali wniesieni pierwsi pielgrzymi-turyści na szczyt najwyższej góry Sudetów.

31 sierpnia 1697 roku poddani hrabiego Krzysztofa Leopolda Schaffgotscha, wypełniając znów tak przez siebie znienawidzone feudalne zobowiązania, tym razem wnieśli swego pana na specjalnie przygotowanym i przystosowanym krześle na szczyt Śnieżki. Jest to pierwsza, potwierdzona historycznie wzmianka o zastosowaniu lektyki jako środka transportu na górskich drogach i bezdrożach Karkonoszy. Wydarzenie to było na pewno wskazówką pokazującą tutejszym góralom, jak można zarabiać na pojawiających się w górach utrudzonych turystach. Skwapliwie skorzystali oni z tej możliwości dodatkowego zarobkowania nawet do tego stopnia, że toczyli regularne pojedynki na pięści w walce o klienta. Co ciekawe- równocześnie bardzo poważnie traktowali oni swój warsztat pracy, ponieważ nawet znienawidzony obowiązek odpracowywania przez wszystkich przewodników i tragarzy lektyk Jednego dnia w roku przy budowie i naprawie górskich dróg oraz ścieżek, chcieli wykorzystać do naprawy i ulepszenia stanu sieci tras wiodących na Śnieżkę.

Do obowiązków ówczesnego przewodnika należała przede wszystkim znajomość drogi, trasy marszu ,jak również niesienie bagażu podróżnego oraz gra na instrumencie podczas postojów w celu umilenia podróży. Nieraz zdarzało się, że wiedza wynajętego przewodnika była znikoma lub na tak niskim poziomie, iż nie potrafił on wymienić nawet nazw szczytów górskich widocznych podczas wędrówki.

Przewodnictwo i noszenie gości w lektykach nie było wówczas traktowane jako zawód, lecz bardziej jako zabawa lub rozrywka, a przede wszystkim jako dodatkowe źródło dochodów i z tego powodu bardzo często dochodziło do starć pomiędzy tragarzami lektyk a przewodnikami. Za dwudniową wycieczkę przewodnik w latach 90-tych XVIII wieku, wiodąc turystów ze Ścięgien przez Karpacz do Budy Hampla na Śnieżkę i z powrotem otrzymywał około 16 groszy.

5 lipca 1703 roku o 3 godzinie po południu pastor Beniamin Schmoick wraz z dwoma przyjaciółmi, ich żonami oraz urzędnikiem państwowym Wagnerem i 5 służącymi wyruszyli z Cieplic na górską wędrówkę prowadzeni przez przewodnika będącego już 30 razy na Śnieżce. Mimo fatalnego stanu drogi nie zrezygnowano w Podgórzynie z podróżowania wozem, więc w Borowicach doszło do kompletnego pęknięcia osi, dalej już w ciemnościach i po omacku, pieszo oraz konno cała wycieczka dotarła do Karpacza Górnego, gdzie schroniła się u nadleśniczego Borrmanna. Spóźniona kolacja składała się z zupy, mendla pstrągów, szynki, mleka, koziego sera oraz domowego piwa. Gospodarz wyłożył pokój czystą słomą, ale całą noc spędzono bezsennie z powodu szalejącej na zewnątrz burzy, umilając sobie czas opowieściami o Duchu Gór i chóralnymi śpiewami. Następnego dnia wynajęto czterech tragarzy, którzy w fotelu plecionym ze słomy mieli wnieść panią pastorową na szczyt Śnieżki.

Sposób podróżowania był ściśle związany z pozycją społeczna, jaką zajmował dany człowiek, oraz ilością pieniędzy, którymi dysponował. Wyprawy na najwyższy szczyt Sudetów trwały co najmniej dwa dni. Rozpoczynano je najczęściej w Cieplicach, skąd wyruszano pieszo lub, jak co bardziej zamożni podróżni, w wynajętych wozach przypominających bardziej dzisiejszą, zwykłą, chłopską furmankę. Jednak fatalny stan górskich dróg umożliwiał dotarcie w ten dość wygodny sposób jedynie do Sosnówki, gdzie można było z kolei wynająć konie, by na ich grzbietach kontynuować podróż, ale tylko do Budy Hampla -/schr. Strzecha Akademicka/ znajdującej się na Złotówce.

W Sosnówce, Borowicach, Karpaczu Górnym jak i też w innych podgórskich wsiach i osadach miejscowi mężczyźni proponowali chętnym podróżnikom skorzystanie z możliwości dotarcia na sam szczyt Śnieżki na specjalnie przygotowanym krześle, nazwanym z czasem lektyką. Lata 1817-1824 są czasem, w którym władze starostwa Jeleniogórskiego i rejencji legnickiej powołały organizację zrzeszająca przewodników i tragarzy lektyk z podkarkonoskich miejscowości.

W 1824 w Karpaczu, Sosnówce, Sobieszowie, Piechowicach i Szklarskiej Porębie wprowadzono jednolite zasady działania oraz cennik za świadczone usługi. W 1844 w Karpaczu było 5 przewodników, 8 tragarzy lektyk i 7 pomocników tragarzy, W grupie tej mamy do czynienia z całym przekrojem społecznym ówczesnego Karpacza, ponieważ wśród nich było: 8 komorników, 9 chałupników, 3 zagrodników. Reprezentowali oni różne zawody, spośród nich:12 było dniówkarzami, 2 stolarzami oraz znalazł się też w tym towarzystwie wiejski sędzia, krawiec, tkacz, kramarz, szewc, łaciarz i zielarz. Koszt oferowanych przez nich usług ustalono w roku 1824 na 20 groszy srebrnych, za wycieczkę kilkugodzinną. Natomiast za całodniową, albo za niesienie lektyki opłata wynosić miała 1 talara od osoby. Przez następne 30 lat usługi podrożały trzy, czterokrotnie.

W roku 1840 przewodnicy i tragarze lektyk wystosowali pismo do władz o umożliwienie wydrukowania i rozkolportowania ogłoszenia o możliwości skorzystania w Karpaczu z ich usług. W 1862roku w Karpaczu pracowało 40 zatwierdzonych przez władzę przewodników i tragarzy lektyk oraz ich pomocników. Do roku 1857 w Karpaczu Górnym nie było jeszcze normalnej drogi jezdnej, istniały tylko kamieniste ścieżki i dopiero w roku 1867 wybudowano bardzo stromą i niebrukowaną drogę o szerokości 3 m łączącą Karpacz z Karpaczem Górnym, więc z tego powodu do roku 1900 wozem można było dotrzeć jedynie do mostu na Łomnicy w Białym Jarze, skąd dalej podróżowano pieszo, bądź w lektyce.

Od samego początku, mimo prowadzonej ostrej krytyki korzystania z usług tragarzy lektyk, z czasem także na łamach prasy, ten sposób podróżowania po Karkonoszach przetrwał aż do lat 20-tych naszego wieku.

Krzysztof Bisaga
Literatura: Rzepczyński R., 2000: Skarbiec Ducha Gór.

Źródło: http://przewodniksudecki.w.interia.pl

Dodaj komentarz